środa, 5 grudnia 2012

22.

♫ Hey - Katasza

Byłam dzisiaj na pogrzebie. Koledze z klasy umarł ojciec. Po prostu go nie obudzili.. Na cmentarzu podeszłam do M. tylko ja i wychowawczyni. Powiedziałam, że mi przykro i że zawsze może na nas liczyć. Płakał. Podziękował. Tak strasznie płakał... na zewnątrz nie było tego aż tak widać, ale w środku... wystarczyło spojrzeć w jego oczy. Kiedy go przytulałam byłam taka ostrożna, delikatna.. jak nie ja. Bałam się żeby mu czegoś nie zrobić. Tak cholernie się bałam, że jeżeli mocniej go przytulę to on się rozpadnie na milion drobnych kawałeczków. Czułam, że nie przytulam człowieka, który nie jest pewny czy może bezpiecznie stąpać po ziemi. Tak bardzo nie chciałam.. go zbić. M. dzisiaj to była taka porcelanowa lalka. Taki delikatny, nieufny... Nie umiem tego opisać.
Wiecie co mnie najbardziej rozbiło? Zachowanie niektórych dziewczyn z mojej klasy. Myślałam, że w pewnym momencie im przywalę. Glanem. W ryj. Przed kaplicą ja, K. i wychowawczyni stałyśmy i rozmawiałyśmy. Cicho się śmiałyśmy i uśmiechałyśmy. Kiedy wszystko się rozpoczęło to zachowywałyśmy się poważnie i tak jak wypadało. Wychowawczyni weszła do kaplicy, a ja z dziewczynami zostałam na dworze. I jeb.. D. z twarzą, że wychowawczyni jest niepoważna, że się tak zachowuje i jak ona tak śmiała blahblahblah. Takie tam. Ja jej delikatnie zwróciłam uwagę, że sama śmiała się dwa razy głośniej, po za tym wychowawczyni zachowywała się tak przy mnie i K. więc bez przesady. A ta dalej swoje. Na cmentarzu K., wychowawczyni i ja byłyśmy spokojne, a D. z dziewczynami śmiała się na cały regulator. Kurcze? Do M. podeszłam tylko ja z wychowawczynią, ponieważ dziewczyny robiły wielką łaskę. Mało tego D. się dziwiła, że ludzie się na nią dziwnie na cmentarzu patrzyli. CIEKAWE DLACZEGO?
To tyle jeżeli chodzi o dzisiejszy dzień. Nic więcej.
Oh, są u nas goście. Miałam umowę z mamą, że mnie nie wołają ani nikt do mnie nie wchodzi bo siedzę nieumalowana, w dresie, nieuczesana. I co? Musieli mnie zawołać. Musieli. I jeszcze pretensje, że tata musiał wyjść z psem. Przepraszam bardzo, że musiałam założyć inne spodnie. Ugh. Do tego Młody robi mi wąty, że nie chcę mu dać laptopa żeby mógł sobie pograć w fife. Tak. Zła ja.
Jutro mikołajki... chyba nic nie dostanę.
Nie żeby coś ale strasznie podoba mi się ta piosenka, wiecie?

6 komentarzy:

  1. nie mogę wyobrazić sobie śmierci mojego taty...ten chłopak musiał czuć się naprawdę okropnie...mam nadzieje,że będzie się jakoś trzymał...

    OdpowiedzUsuń
  2. współczuje twojemu koledze;/

    OdpowiedzUsuń
  3. współczuję M.
    a te laski serio nie mogły zrozumiec o co chodzi w ich zachowaniu, boże, jakie to... tępe?
    ja dostałam czekolade na mikołajki ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny blog :)
    Obserwujemy i liczymy na to samo :)
    http://olcie323.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To okropne kiedy umiera ktoś bliski. Mi jest przykro słyszeć o śmierci jakiejkolwiek osoby,a co dopiero musi przeżywać osoba,ktora kogoś straciła...

    Zachowanie osoby skomentuję jednym słowem: żenada.

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuję Twojemu koledze :c
    Nie rozumiem, jak można się tak zachowywać. Szkoda, że coraz częściej my, młodzi ludzie, nie mamy zasad :/

    OdpowiedzUsuń