poniedziałek, 2 grudnia 2013

87.

♫ Foo Fighters - Best of you

Weszła do pokoju, a wraz z nią drażniący zapach dymu papierosowego. Mam ochotę powiedzieć jej, żeby natychmiast wyszła, bo nie jestem zainteresowana rakiem. Podnoszę wzrok i zaciągam się tym okropnym zapachem, a w telewizji starsze babcie krzyczą, że ksiądz jest niewinny. Niewinny? Niewinny, bo molestował nieletnich. Myślę, że ludzie są ograniczeni i mimo wszystko zbyt zaślepieni kościołem.
Chciałabym bywać na Ciastku częściej, ale obecnie jestem bez laptopa, bo moja ładowarka postanowiła zdechnąć. Dzisiaj ładnie poprosiłam mamusię o Asusa i mi go dała. Dlaczego? Nie wiem. Mimo wszystko dziękuje.
U mnie jest bardzo ciekawie. W piątek spędziłam dobre siedem godzin w szpitalu. Pojechałam z podejrzeniem o wyrostek, a wróciłam z... kamieniem na woreczku żółciowym. Lekarz zdziwiony, mama zdziwiona, a mój Stefan ma dobre dwa centymetry. Kamyczki zwykle mają kobiety, które są po trzydziestce, urodziły minimum dwójkę dzieci i mają nadwagę.
- Masz w sobie coś wyjątkowego?
- Tak, kamienia.
Doktor Michaś (o w jajeczko, ale przystojny!) powiedział, że wycinanie tego w tym wieku to zły pomysł. Będą robić wszystko, żeby to odroczyć w czasie, chyba, że zżółknę to wtedy karetka mnie zawiezie na blok operacyjny. Nigdy nie jechałam karetką! Najgorsze jest to, że temu cudownemu i młodemu(!) lekarzowi w lutym kończy się umowa o pracę. On nie może pracować w innym szpitalu, bo musi mi się oświadczyć.
Przez babsztyla od historii w końcu wyląduje w psychiatryku, bo ja już nie mogę. Myślę, że gdybym ją zamordowała to wszyscy by mi dziękowali. Rozumiecie? Ona doprowadza do szaleństwa całą klasę. We wrześniu chciałam pisać maturę z historii. Chciałam. Potem nauczycielka mi powiedziała, że jestem wyjątkowo głupia. Wyszła z biblioteki i myśli, że jest wielką historyczką. Uhum, chyba histeryczką. Wiecie, że Chrystus narodził się przed Chrystusem? Nie mam pytań.
Idę podciąć żyły, bo nie dam rady.
Taki żarcik.


piątek, 8 listopada 2013

86.

♫ Jesse Spencer - Sheets of egyptian cotton

Jestem materialistką, a w związku z tym osobą rozrzutną. Jednego dnia dostaje pieniądze, a drugiego już ich nie mam. Jakież było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że z sześćdziesięciu złotych, które dostałam wydałam tylko... pięć złotych. Dla mnie to szok, dla mamy to szok, a dla młodego okazja, żeby coś mi podwędzić.
W przyszłym tygodniu jest akademia z okazji dnia jedenastego listopada. Akademia, w której ja występuje. Pomyślicie sobie, że to nic takiego. Wiecie, co ja myślę? "Matko, Ciastek, zwariowałaś! Ty głuptasie, przecież jesteś taka cicha i nieśmiała." Najśmieszniejsze jest to, że sama się do tego zgłosiłam. Przez dziewięć lat edukacji nie byłam tak zaangażowana w życie szkoły jak teraz. Jestem prawie zawsze tam, gdzie coś się dzieje i to jest... cudowne. Bo jestem w centrum wydarzeń, bo ludzie mnie kojarzą. To znaczy to, że mnie kojarzą to nie jest zbyt dobre, bo ze mnie taki fejm jak z Palikota ćpun.
Zostałam satanistką  i antychrystem. Katechetka kazała mi zostać po lekcji i zaczęła prawić, że w tym roku się buntuje, że w tamtym byłam przykładną chrześcijanką, że moim jedynym argumentem jest, "bo nie". Słuchałam tego kazania, a kiedy wyszłam na korytarz to prawie leżałam na ziemi ze śmiechu. Ja nie powiem, kto tutaj każde swoje zdanie argumentuje słowami, "bo bóg...". O co konkretnie poszło? O trzy dynie w szkole! Trzy dynie to już helołin, wiecie? Takie tam, helołiny jak puszka pandory w moim wykonaniu. Nie mam siły. Zlewam to wszystko ciepłym moczem i dalej robię swoje. Niesprawiedliwość jest tutaj jak wszędzie, a ja już nie mam ochoty się kłócić o swoje. Trzy dni wolnego mi się przydadzą, żebym od wtorku znowu mogła się kłócić.
Dzisiejsze popołudnie i wieczór spędzam z książką, laptopem, herbatką, tabletkami, psem i czekoladą. Po prostu odpoczywam od ludzi, chaosu. Jutro idę z dziewczynami kręcić reportaż, potem na miasto, a następnie do siebie i robię mini melanż. Mam nadzieję, że będzie dużo zdjęć, ale bez mojej twarzy. Najdziwniejsze jest to, że z założenia wszystkie moje weekendy są weekendami nolife'a, a tak naprawdę cały czas coś się dzieje. Jasne, nie są to dzikie melanże z lwami i orgiami z murzynami. Po prostu nie jestem sama, cały czas otaczają mnie ludzie. Zastanawiam się, jakim cudem znajduje codziennie czas na twittera.
Z każdym dniem coraz więcej wiem o mężczyznach, a raczej o chłopcach. Na miłość moją do moich martensów, otaczają mnie sami chłopcy! Żaden z osobników płci męskiej nie zaskoczył mnie dotychczas swoim zachowaniem. Większość z nich postępuje według schematu, w którym zawracają dziewczynie w głowie, następnie znikają bez słowa i nie odbierają telefonów. I po co to wszystko? Po to, żeby rano, niczym pies z podkulonym ogonem, wejść do łóżka swojej pani i przytulić się do jej nóg. Na święta poproszę mężczyznę, który będzie umiał się zachować, który będzie normalny, który będzie. Dziękuje bardzo.
Równo przez tydzień byłam jak chodząca bomba zegarowa. Mogłam wybuchnąć w każdej chwili i właściwie bez przyczyny. Spóźniający się okres to nie okres.
Będę jutro z Alex piec pierniczki. Nie mogę się doczekać. Chcę święta. Chcę milkę o smaku oreo. Rozumiecie? Od tygodnia boli mnie kręgosłup, a od dzisiaj mi w nim coś strzela. Od wczoraj boli mnie bark. Jestem jak emeryt, co robić?

Przepraszam Cię
Za słowa złe
Za miłość i strach
Za zgubiony oczu twych blask

Przepraszam Cię
Lecz życie takie jest
I nie potrafię zmienić siebie
Przepraszam Cię
Lecz życie takie jest
Nauczę się oddychać bez Ciebie 


"Lalka" Prusa, taka ciekawa. Jej, wow, uszanowanko. Pieseł. Lubię pieseła.Czuję, że mogę zrobić wszystko.

wtorek, 22 października 2013

85.

♫ Punk Brothers - Zimno mi w nos

Siedzę sobie w czarnych skarpetkach. Czarnych, grubych, ciepłych, miękkich skarpetkach, które są odzwierciedleniem mojej duszy. Hej, nikt nie mówił, że jestem normalna.
Weekend spędziłam na czytaniu książek, oglądaniu filmów, piciu niezliczonej ilości herbaty i snuciu się z kąta w kąt. Zaobserwowałam pewną rzecz, a mianowicie... nie mogę siedzieć przy laptopie dłużej niż godzinę, bo zaczyna mnie strasznie boleć głowa. Tak, ja wiem, że ta informacja odmieniła wasze życie. High five!
Wczoraj byłam na pobraniu krwi i u dwóch lekarzy. Dzisiaj konsultacja. Jak to powiedział mój lekarz (cytuję): "Złotko... zdrowiejesz bardzo szybko, możesz słodzić ile chcesz, bo cukrzycy nie masz, ale nie całuj się póki co z chłopakami, bo cały czas kaszlesz. Dorobiłaś się podczas całowania, prawda? Jest mi smutno, bo jesteś zdrowa, a ja nie będę mógł się z tobą pobawić." Ha! Jestem zdrowa! I tak, kaszlę jak podczas gruźlicy i nie, nie całowałam się z chłopakiem. Ktoś zaraz sobie pomyśli, że mój doktor jest pedofilem. Nope! Mój lekarz ma taki sposób bycia i za to go lubię. Powiedziałam mu, że jak chce się pobawić to może wystawić mi zwolnienie za dwa dni. Zapytał się, czy chcę zwolnienie do końca tygodnia. I co? I mam zwolnienie do końca tygodnia. Jestem głupia, bo jutro idę do szkoły.
Tydzień temu zamówiłam od Waneko mangi i dopiero wczoraj je wysłali. Jestem zła, bo kurde, no. Ja tutaj sobie płacę elegancko za przesyłkę, bo ma być szybko, a oni ją dopiero tydzień później wysyłają! Chrzanić moje życie. Pocieszam się tym, że moja bluza dzisiaj przyszła.
Mam do sprzedania kostkę. Ona sobie u mnie tylko leży, miałam ją na swoich plecach z cztery razy. Jak powiem Alex, że chcę sprzedać Fabiana to mnie chyba ukatrupi. Trudno! Chcę plecak vintage (wiem nawet jak to się nazywa! Ten słeg.) i taki ładny sweterek. O matko, czego ja nie chcę. Jakoś na wiosnę chciałam mieć cztery dziurki w uchu, pamiętacie? Dalej chcę. W listopadzie najprawdopodobniej kupię kolczyki, ale jest jeden problem... nie oddam swojego ucha Pameli! Co jak co, ale aż taką masochistką to ja nie jestem.
Ciekawostka na dziś: można sprzedać dziewictwo nawet za pięćdziesiąt tysięcy złotych. 
Jak sami widzicie u mnie nic się nie dzieje. Nie lubię pisać, kiedy u mnie nic się nie dzieje. To jest takie... męczące, bo mam wrażenie, że moje posty to takie masło maślane. Wiecie, co się napisze to się nie odpisze.
Z tego co mi wiadomo to Pamela przychodzi do mnie w sobotę i będziemy robić dynię. Na polski mamy nakręcić reportaż, a klasowy projekt z wosu stoi w miejscu. Szkolne życie, takie fascynujące.

piątek, 18 października 2013

84.


♫ Sidney Polak - Otwieram wino 

Otwieram wino ze swoją dziewczyną! Te godzinne podróże do Warszawy z rodzicami i młodym. Słuchanie Sidneya, Liroya, Łez, Ich troje, Szymona Wydry... było zabawnie. Zawsze. Teraz tego słucham i z rozbawieniem stwierdzam, że dalej znam tekst piosenki. Jest dobrze. Leżę w swoim łóżeczku opatulona kołderką. Palące się świeczki stoją w całym pokoju, czekolada leży obok mnie, a lektury czekają grzecznie w torbie. Oba telefony wyłączone. Listy i pocztówki tak ślicznie wyglądają w szkatułce. Mimo wszystko jest dobrze. Spokojnie. Odcinamy się. Izolacja. Kocham to.
Ostatnie dwa tygodnie były bardzo zabawne, naprawdę. Miałam adoratora-prześladowcę! Były to tylko dwa dni, ale i tak ledwo to zniosłam. Za bardzo się denerwowałam, bo nie miałam pojęcia, co z tym chłopcem mam zrobić. Dobrze jest mieć kolegów. Kolegów, którzy uświadomią takiemu delikwentowi, że nic z tego. Po za tym ja z tym adoratorem męczyłam się dwa dni, a oni... dwa tygodnie! W każdej rozmowie ten chłopaczek o mnie wspominał. Michał się śmiał, że adorator miał takie błyszczące oczy i napis, że będę jego. Ups, nic z tego. Ale ja jestem okrutna. Będę się smażyć w piekle, mówię Wam to. 
Tak z dzisiaj: zostałam złodziejem. Rozpłakałam się, potem zdenerwowałam, a teraz mnie to wszystko jakoś niespecjalnie obchodzi. Myślałam, że ludzie w mojej klasie umieją słuchać, myśleć i ogólnie jakoś się zachować. Pomyliłam się. Jak bardzo się pomyliłam! Kamis, która również została posądzona o kradzież nie wie, co ma począć. No tak, bo przecież my we dwie tak melanżujemy za klasowe pieniądze, hoho! Wiecie...  narkotyki, szampan, noc w Las Vegas i te murzyńskie dziwki z jedną nogą tańczące kankana. Tak się bawi przewodnicząca i skarbnik klasy drugiej licealnej! Zapraszam Was na imprezę, ja stawiam! Co z tego, że z tych imprez nic nie pamiętamy i dziwnym trafem hajs zawsze się zgadza. Magia. Oddałyśmy wszystkim pieniądze, obie rezygnujemy ze swoich funkcji. Kapitan zawsze idzie na dno ze swoim statkiem, ale nie my. My jesteśmy jak szczury, które się ewakuują, nim będzie za późno. Tak. Siądziemy sobie na jakiejś wysepce i z popcornem będziemy oglądać to przedstawienie. 
Z mojej szkoły chcą zrobić jakiś haj skul mjuzikal do hip hopu. Bardzo kiepskiego hip hopu. Chyba im nie wyjdzie, ale dobra. Kuba jest zły, bo skreśliłam go z listy, smuteczek. Potrzebny mi ktoś, kto by mnie przytulił. Nie wiem, czy jestem wyjątkowa, ale mniejsza z tym. Lubię swoje łóżko. Matko, jak ja je kocham! Bez szans na lepsze jutro. Pogoda się popsuła. Listy czekają. A co z Wami?
Miłość, Mateuszu.


niedziela, 6 października 2013

83.

♫ Kings of Leon - Supersoaker

A ja mam rodzinę kasztanów! I moje kasztany są Rumunami! Tak, mam depresje i zbierałam wczoraj kasztany. Jednemu narysowałam oczy i uśmiech, bo cieszy się, że jest z patologicznej rodziny. Właśnie ogarniam blogspota i opiekuje się kasztanami. Wezmę je jutro do szkoły. 
Alex i ja mamy depresje. Nastoletnia depresja ma to do siebie, że kiedy obie przyjaciółki (w humorze depresyjnym) się spotkają to odwalają takie głupoty, że to po prostu wstyd. Śmieją się i pocieszają, tak. Chodziłam wczoraj z Alex godzinę po lidlu i wszystko komentowałyśmy. Wyszło, że dostanę miękkie, grube, ciepłe skarpetki w których się poślizgnę i rozwalę głowę. Alex kupi mi lidlowe laczki do szpitala i pampersy, żebym nie musiała chodzić do łazienki. Kiedy umrę to dostanę seksowne, zielone bokserki i żółty znicz bez zapałek, bo Alex na nie nie stać. Przynajmniej wiadomo jak umrę! Całe życie na przypale.
Mam siedemnaście lat i jak widać wiele się u mnie nie zmieniło. Dalej nie mam mózgu i jest mi z tym wyjątkowo dobrze. MYŚL. Chyba nie. Od dnia 23 września jestem sweet siedemnastką i jest mi z tym jakoś tak... wygodnie? Niby nic się nie zmieniło, ale jednak. Jest inaczej. Jakoś bardziej troszczę się o swój tyłek niż wcześniej. Bardziej siebie pilnuje, uważam. W pewien sposób lubię siebie i staram się ukryć swoją niską samoocenę. Jest cudownie! Pominę fakt, że już od kilku osób usłyszałam, że jestem wredna, chamska i nie wiadomo jak bardzo jeszcze zła. Ale co tam! Lubię to. Przynajmniej jest śmiesznie. 
Czytam dużo książek, wypijam hektolitry herbaty i staram się wysypiać. Zdrowy egoizm zawsze w cenie.


środa, 18 września 2013

82.

♫ Biffy Clyro - Black chandelier 

Pole tekstowe blogspota mnie dobija. Od dziesięciu minut nic tylko uderzam paznokciami o laptopa i szukam motywacji do pisania. Śmieszne, bo jeszcze piętnaście minut miałam straszną ochotę tu zajrzeć i coś napisać. To nic, to wszystko to nic. Siedzę pod kołdrą i śpiworem, piję ciepłą herbatkę z pigwą i ze smutkiem stwierdzam, że czas na antybiotyk, który ledwo przechodzi mi przez gardło. Nie rozumiem, po co tyle tych leków i syropów. Ble, fuj, będę wymiotować. Zmęczenie powoli mnie dopada, a ja dzielnie z nim walczę, bo przecież spałam dwie godziny temu. Temperatura ciała wynosi 36.4, jest lepiej niż wczoraj, a ja czuję się o wiele gorzej. Może po prostu powinnam iść spać, bo przecież i tak praktycznie cały dzień to robię.
Wrzesień to ważny miesiąc, bo pierwszego września Ciastek obchodził roczek! To jest takie dziwne i niepodobne do mnie, że wewnętrznie ten dzień strasznie przeżywałam, ale na blogu... cisza. To nie świadczy o tym, że blog nie jest dla mnie ważny. To świadczy o tym, że dopadł mnie kryzys blogowy i zupełnie nie wiem co z tym zrobić. Ostatnio Chomik do mnie napisał z pytaniem, czy to, co osiągnęłam na blogu, czy te wszystkie komentarze, wszyscy znajomi... czy chcę to stracić przez swój kryzys. Jasne, że nie chcę, ale czasami coś w nas umiera i nie chcę zmartwychwstać. Uuu, zajechało Cobainem, pewnie jestem plastikiem, który lubi Nirvanę, bo koszulka jej pasuje do spodni, feszionerka głupia. No, nieważne. Od pierwszego września zaglądam tu codziennie i staram się coś sklecić, a to wszystko jest w sumie bez sensu. Bo kogo obchodzi, co jadłam na śniadanie i że pies rozwala się na całym łóżku. No cóż, odbiegam od tematu. Znowu. Na rocznice bloga nie robię żadnego rozdania, żadnego konkursu i nowego wyglądu bloga. Nic. Zero. Wystarczy mi świadomość, że znosicie mnie już ponad rok. Przeprowadzka zawsze coś zmienia, utrudnia i sprawia, że się gubimy. Rety, jak sobie przypomnę początki na blogspocie... byłam taka niewinna i świeża, a przecież bloguje już od ponad sześciu lat! Wtulam kubek z ciepłą herbatą w siebie i z uśmiechem stwierdzam, że chcę tu zostać. Mogę, prawda? 
Z tych ciekawszych rzeczy... nie muszę być w sądzie na rozprawie. Znowu zostałam przewodniczącą. Lekarz kazał mi porzucić dietę i się kurować. Na śniadanie jem słodycze i oprócz tego nic. Mama dzisiaj robi kurczaka, może coś w siebie wepchnę. Staram się zakończyć wszystkie sprawy przed swoimi urodzinami, ale to trudne, kiedy nie możesz wyjść z domu. Po za tym nie umiem mówić o uczuciach i to mnie strasznie denerwuje. Herbata mi się skończyła, bolą mnie kości i zaraz zasnę. Trzeba kończyć.


piątek, 9 sierpnia 2013

81.

Lubię zmiany. 
Razem z Piotrkiem stwierdziliśmy, że musimy wiele zmienić. 
Ja zaczęłam od bloga. Ładnie jest, prawda?
I notki będą inne, bo takie długie, nijakie. Grrr! 
Po za tym tęsknie za ludźmi ze szkoły. Naprawdę.
To głupie, ale czuję się częścią czegoś więcej niż tylko ja.
Jest za gorąco żeby myśleć, a o wychodzeniu nie ma mowy.
Kocham wentylator, a wentylator kocha mnie. Związek doskonały! 
Chomik robił wczorajszy wpis, dziękuje.
Tak idealnie oddał moje uczucia, chociaż nic mu takiego nie powiedziałam. 
Swoją drogą to urocze, że ludzie odchodzą, przypominają o sobie i znowu odchodzą. 
Założyłam zeszyt, bo obiecałam Łyszce, że na święta dostanie moje myśli.
Pisanie mi pomaga. 
Dostałam pocztówkę od LaryM.
Jestem ważna.
Oprócz marzeń warto mieć jeszcze papierosy. 
I dążymy do perfekcji.
Tak bardzo.



czwartek, 8 sierpnia 2013

80.

Koniec. Lodowate uczucie przeszyło organizm. Już wiem co oznacza ,,zachować zimną krew".
Koniec. Umarłam.
Ale przecież żyję.
Nie. Psychicznie jestem martwa.  Zabija mnie nietolerancja i ignorancja otaczających mnie ludzi.
Jedyne co trzyma mnie przy życiu to przyjaciele i rodzina. I truskawki. I Puka. I wy.
No dobra...ciastka też >_>
I jogurt.
Ale to już inna rzeczywistość. 


Bądź co bądź... kocham was. Dziękuję wam za to, ze czytacie mojego bloga. Dziękuję.


I AM. WHO AM I ?


STRAWBERRY WORLD @_@

czwartek, 25 lipca 2013

79.

♫ Kumka Olik - Grzeczne dziewczynki

Przyznaje się bez bicia, że ostatnie noce były ciężkie. Uświadomiłam sobie jak bardzo tęsknie za pewną osobą. Miałam pretensje do tego człowieczka i do siebie. W pewien sposób zniszczyliśmy coś pięknego, ale cóż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, prawda? Chodziłam strasznie przybita, nie umiałam znaleźć sobie miejsca, czegoś mi brakowało, a mój twitter zapełnił się wpisami zranionej nastolatki. Wiem to jest straszne i okropne na szczęście już koniec. Dzisiaj z ręką na nerce (tylko, której?) mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa.
Zarwałam dzisiaj noc oglądając anime i rozmyślając właśnie nad pewnymi sprawami. Od początku tego roku strasznie dużo się dzieje. Jest mnóstwo złych momentów, ale również tych dobrych. Wszystkie niepowodzenia staram się wyprzeć z pamięci, a dobre wspomnienia trzymam w sobie i pielęgnuje je. Drobnymi kroczkami minęliśmy już połowę dwa tysiące trzynastego roku, a za sześćdziesiąt dni będą moje siedemnaste urodziny. 
Czasu nie da się rozmnożyć ani zatrzymać, co jest niezwykle niekomfortowe. Niektórzy panikują, a to przecież najgorsza rzecz, jaką można zrobić. Tata zawsze powtarza, że tylko spokój może nas uratować. Owieczki, nie panikujcie, dobrze? Weźcie głęboki wdech i pomyślcie. Zazwyczaj jest tak, że rozwiązanie jest gdzieś koło nas, a stracony czas można w jakiś sposób nadrobić.
Chciałam porzucić wszystkie swoje plany i marzenia. W sumie już to zrobiłam i rozkoszowałam się słodkim brakiem problemów i stresów, jednak rozmowa z pewną osobą uświadomiła mi, że nie warto się poddawać. Dlaczego mam robić coś tylko na pół gwizdka? Po co zaczynać skoro wiem, że nie skończę? Jak długo można być rozkapryszonym dzieciaczkiem? Jeżeli się za coś wezmę, a po chwili to porzucę, bo pojawi się trudniejsza przeszkoda... jaki to ma sens? Jak nie chcą Cię wpuścić drzwiami to wejdź oknem lub przez komin. Determinacja - piękne słowo, prawda? Wykorzystaj je, wykorzystaj to uczucie. Dasz radę, wierzę w Ciebie Owieczko. Nie poddawaj się, nie warto. Osiągnęłaś już tak wiele, a teraz jesteś na dnie. Chcesz zaczynać od początku? Tym sposobem będziesz co chwilę zaczynać od początku. Po co? Mimo wszystko czas leci do przodu, a niektóre szanse pojawiają się raz w życiu. Wykorzystaj je. Obiecuje, że się nie poddam. Będę walczyć o swoje marzenia i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby je spełnić. Ty też się postaraj, dobrze?
Nie zawsze musisz być grzeczną Owieczką, pamiętaj.

Grzecznym dziewczynkom się nie wybacza.
Grzeczna dziewczynko, nie rozpaczaj.
Grzecznej dziewczynce to nie przystoi.
Grzeczna dziewczynko, powstrzymaj się grzecznie wbrew swojej woli.

piątek, 12 lipca 2013

78.

♫ Nina Nesbitt - Boy

Mijając ją na ulicy na pewno odwrócisz za nią wzrok. Możesz spotkać ją w witrynie sklepowej, będzie stała tam z kubkiem herbaty obserwując ludzi. Którejś nocy wpadniesz na jej psa, który zacznie na ciebie skakać i piszczeć, ona nie podejdzie, tylko zawoła czworonoga i pójdzie w drugą stronę. Będziesz spotykał ją coraz częściej, a kiedy jej nie będzie to pożądliwym wzrokiem będziesz szukał jej pośród tłumu ludzi. Kiedy już ją zauważysz zaczniesz biec, żeby pochwycić ją w ramiona, ale jej już nie będzie. Jej obojętne spojrzenie i rozchylone, czerwone usta będą coraz częściej nawiedzać cię w nocy. Zapach wiśniowych Black Devili i różowej Lacosty będzie cały czas doprowadzał cię do szału. Będziesz chodził jak naćpany i jednocześnie zdenerwowany, że nikt nic o niej nie wie. Widziałeś ją tyle razy, a dalej nie znasz jej imienia. Zadzwoniłbyś tylko po to, żeby usłyszeć jej głos, ale nie masz numeru. Dobrze wiesz, że wyzywanie siebie od idiotów nic nie da, a mimo wszystko to robisz. Po kilku dniach doszedłeś do wniosku, że jeżeli los zechce to znowu was połączy. Brawo, nadzieja matką głupich, ale podobno z nią łatwiej żyć. Zresztą lepiej siedzieć z nadzieją niż siedzieć bez niczego, prawda? Nie odpowiadaj mi, odpowiedz sobie. Nie widziałeś jej tyle dni, zdążyłeś się już pozbierać. Idąc obsranym parkiem zauważysz ją siedzącą na ławce. Co zrobisz, podejdziesz? Podejdziesz, gratuluje odwagi. Siadasz koło niej na ławce, patrzysz na jej rozwiązane trampki i prosisz ją o numer telefonu, a ona milczy. Milczy, milczy i milczy. Zaczynasz się denerwować, bo cisza okropnie rani. Po piętnastu minutach milczenia podniesiesz się z ławki i popatrzysz na nią równie obojętnym spojrzeniem, co ona na ciebie. Bez słowa odwrócisz się i będziesz szedł powoli w swoją stronę. Zrobisz zaledwie trzy kroki i poczujesz, że nagle ktoś chwyta cię za koszulę. Bojąc się odwrócić będziesz stał w miejscu i czekał na rozwój wydarzeń. Jej wargi znajdą się przy twoim uchu i od razu podyktują ciąg cyferek, który będzie tym przeklętym numerem. Odwrócisz się gwałtownie, kiedy skończy, ale jej już nie będzie. Zdenerwowany będziesz powtarzać ciągle w myślach: siedem, dziewięć, zero, trzy… Te dziewięć cyferek będzie najważniejszymi cyferkami w całym twoim życiu. Wracając do domu o mało nie zginiesz pod kołami roweru, fuj, okropna śmierć, taka… taka jak ty, nijaka. Będąc w sypialni rzucisz się na łóżko i sięgniesz po swój telefon wybijając dopiero, co zapamiętany numer. Bijąc się z myślami przygryziesz swoje policzki od wewnętrznej strony i naciśniesz zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty sygnał… w końcu odbierze. Nie wiedząc, od czego zacząć powiesz, że jej pies niezwykle głośny i zapytasz się jej, co robi wieczorem. Powie, że przyjdzie. Będziesz leżeć z telefonem przyciśniętym do klatki piersiowej przez dobre pięć minut, a potem rzucisz się do sprzątania, zmywania, zamiatania i ścielenia łóżka. Dochodzić będzie dwudziesta druga, a jej dalej nie będzie. Zrezygnowany pójdziesz w kierunku swojej sypialni, kiedy nagle usłyszysz dzwonek do drzwi. Jak oparzony rzucisz się, żeby je otworzyć, a w drzwiach będzie stała ona. Zmarszczy nos i wchodząc do mieszkania rzuci ci się na ciebie, zaplącze nogi wokół twoich bioder, a ręce wokół szyi. Całując ją zachłannie, zamkniesz nogą drzwi, obejmiesz ją w talii. Powoli kierować się będziecie w kierunku ogromnego, pościelonego łóżka. Ubrania będą znikały z twojego ciała nadzwyczaj szybko. Rzucisz ją na łóżko i siądziesz na niej okrakiem, wpleciesz palce w jej długie, blond włosy i będziesz schodził pocałunkami na jej szyje, piersi, brzuch. Wiesz, co będzie dalej, ja tym bardziej. Wszystko cudownie, prawda? Szkoda tylko, że rano jej już nie będzie, a abonent będzie po za zasięgiem. Ona już nigdy więcej nie pojawi się na ulicy, a jedynym dowodem na jej istnienie będzie czerwona szminka na twojej koszuli i pościeli. Kochanie, nie rób takiej żałosnej miny, przecież wiesz, że to nie mogło się inaczej skończyć. Cicho, nie płacz, weź chusteczkę i idź się wykąpać.

środa, 10 lipca 2013

77.

♫ Nina Nesbitt - Stay Out

Trzecia noc z rzędu, którą zarywam. Jestem ciekawa jak to się skończy, a Wy? Zastanawiam się dlaczego o drugiej w nocy ptaki ćwierkają i za nic nie mogę znaleźć odpowiedzi. Pewnie w główkach coś im się poprzewracało, biedactwa.
Jestem w iście filozoficznym nastroju i muszę to gdzieś z siebie wywalić, a twitter ma za mało miejsca na wpis. Tak czy inaczej, ktoś dosłownie przed chwilą stwierdził, że jestem jak kameleon - trzeba odgadnąć jaki mam aktualnie kolor. Złapałam trop i poszłam sobie nim dalej. Doszłam do wniosku, że jestem cholernie trudnym człowiekiem. I to nie tak, że jestem kobietą, więc uważaj. Nie. Ja jestem o wiele gorsza. Ludzie, którzy ze mną żyją mają naprawdę przesrane i sama współczuje im z całego serca. Jasne, powinnam się zmienić, tak. Szkoda tylko, że mi nie idzie. Mam być do końca życia kameleonem? Swoją drogą jeżeli rozwiążemy trudną zagadkę to jesteśmy z siebie niesamowicie dumni. Może powinnam pozostać taką zagadką? Hej, odkrywco, pogłówkuj i powiedz co odkryłeś oraz czy było warto!
Uciekam przed ludźmi, boję się ich.
Chyba dobrze, że stało się tak jak się stało. Przynajmniej wszystko jest jasne.
Po za tym zazdroszczę innym. Oni zawsze mogą ode mnie odejść, ja sama od siebie nie mogę.
Głupi szczeniak, płacze o jedną kość, kiedy ma ich całą miskę. 


Nina jest prześliczna! 

wtorek, 2 lipca 2013

76.

♫ Edyta Bartosiewicz - Ostatni raz

Za dużo uczuć. Czasami uświadamiamy sobie, że powinniśmy zniknąć z cudzego życia, lecz serce dyktuje co innego. Co wtedy? Mózg i serce. Najgorsza jest myśl, że jesteśmy z tą osobą bardzo blisko, a jednak to nigdy nie będzie nic więcej. A ja? A ja chcę o wiele, wiele więcej. Zaraz będzie, że zwariowałam. Nie. Jest 3:06, a ja myślę o tym od tylu dni. Szkoda, że nie umiem dać jednoznacznej odpowiedzi. "Tak" lub "nie" - prosta gra. Dlaczego to wszystko się komplikuje? Za późno by kłamać. Chciałabym zatrzymać tornado uczuć, lawinę wydarzeń i potok słów. Byłoby o wiele łatwiej. Do tego Ty mi tego nie ułatwiasz. Jesteś okropnym człowiekiem, bo wiesz co czuję, a mimo to trzymasz mnie dalej w niepewności. Rozstrajasz mnie, nie jestem w stanie funkcjonować.
Może to i lepiej. Ogarnęłam się, jest dobrze. Przyzwyczaiłam się.
Miliony gwiazd, tysiące obietnic, setki podróży. 


wtorek, 25 czerwca 2013

75.

♫ Neony - Słoneczne baterie

Zakochałam się w tej piosence, naprawdę. W sumie to ona świadczy o zmianach w moim życiu, nowych znajomych, nowym uczuciu i wszystkim co najlepsze. Pojawiła się w takim momencie... no cóż, zobaczymy.
Ostatni tydzień był masakryczny. Podsumuje go tak: wymioty, ból głowy, od lekarza do lekarza, problemy w szpitalu, leki, dużo leków. Prawie przez tydzień jechałam na ketonalu setce, a w szpitalu odmówili mi przyjęcia nawet ze skierowaniem. Tyle ile moja Mama się namęczyła, ile nerwów straciła... Wniosek? Żeby leczyć się państwowo musisz być zdrowy albo mieć cierpliwość i pieniądze. Nie mam tych cech, więc Mama zaprowadziła mnie prywatnie do lekarza, który wyśmiał miejscowych lekarzy i przepisał leki, które pomogły. Tak, głowa boli mnie dalej, ale przynajmniej jestem w stanie coś robić. Dobrze, że już jest lepiej. Na ostatnie dwa tygodnie szkoły dostałam zwolnienie, już mnie nosi. Kontaktuje się z dziewczynami przez smsy. Wychowawczyni dzisiaj dzwoniła, uch. Wszyscy się martwią, jak miło. Jestem zła, bo do jedenastego lipca jestem uziemiona. Bo co? Bo neurolog. Uch, a zapowiadał się miesiąc w Krakowie. 
Przez ostatnie dni poznałam naprawdę mnóstwo osób, które mnie rozumieją. Wywaliłam z siebie wszystkie uczucia i jest mi lepiej. Wpakowałam się w wysyłanie listów i kartek. W sumie to cudownie, taka wakacyjna akcja. 
Siedzę sobie w piżamie otoczona poduszkami i kołdrą. Mama zrobiła pierogi, a ja od kilku dni spożywam tylko koktajle owocowe. Mam już dość tych truskawkowych. Bananowe podbiły serduszko Taty jak i moje. 
Chcę rozjaśnić włosy do blondu i zrobić sobie niebiesko-różowe końcówki. W sumie ten pomysł chodzi mi po głowie od trzech miesięcy. Mama jest przeciwna, tyle przegrać. 
Wyczuwam czekoladę! 

Teledysk jest genialny!


piątek, 14 czerwca 2013

74.

Mam niesamowicie dobry humor. Nie wiem jak i co, ale jest naprawdę cudownie. Nogi na parapecie, otwarte okno, macham ludziom przechodzącym pod moim blokiem. Słucham sobie MKL i wiem, że mimo wszystko będzie dobrze. 
Mam wziąć udział w akademii na zakończenie roku, już wiem jak to będzie wyglądać. Przed samym występem będę wszystkich pocieszała, że nie ma co się stresować, przed całą szkołą zacznę się wiercić jak dziecko z ADHD, a na końcu będę płakać ze śmiechu. Tak jest zawsze. W sumie to jest mi smutno, bo na całe dwa miesiące będę musiała się rozstać ze swoją klasą, nauczycielami. Przywiązałam się do tych ludzi. Po za tym po wakacjach druga klasa LO. Dziewięć godzin polskiego tygodniowo, cztery wosu i historii, będzie cudownie. Historii będzie mnie uczyć Atomówka, więc już w ogóle będzie śmiesznie. Miała w naszej klasie dyżur na dniach otwartych i opowiadała nam o tym jak pojechała stopem na koncert do Pragi i swoich znajomych punkach i jak to wszystko wyglądało parę lat temu. Dogadamy się z nią, bo słucha rocka. W sumie to zmienia mi się większość nauczycieli od września, ale nie piszmy o tym. 
Zapowiada się weekend z polskim, fizyką, historią, niemieckim, geografią i biologią. W przyszłym tygodniu wystawienie ocen, muszę jeszcze troszeczkę popracować. I dobrze, przynajmniej nie będę się nudzić. 
Jutro jest jakiś koncert, a mnie nosi, żeby iść i pozbyć się całej energii. Muszę dogadać się z Olą. 
Mam mnóstwo śmiechu, bo znowu ktoś zostawił pod poprzednią notką link do tej poradni blogowej. Komentarz z anonima, aż się uśmiechnęłam. Przecież powiedziałam, że może do nich napiszę, jak będę miała problem. 
Tata przyjechał i w niedzielę znowu wyjeżdża. Nasiedzi się w tym domu jak nigdy. Rodzice przywieźli z działki wiaderko truskawek, rety! Tyle koktajli i podjadania, ach. Uwielbiam czerwiec, bo zaczyna się sezon a owoce i mogę codziennie jeść coś innego. Bomba witaminowa. 
Mamy gości, a ja sobie siedzę z laptopem i dodaje notkę na blogspota. Tak bardzo Ciastek. 
Chciałabym te wakacje spędzić tak samo jak w tamtym roku. Cały czas 'coś', wychodzenie z domu o 5 rano i powroty po 22. Oddaje powoli laptopa, za dużo czasu marnuje. 
Uwielbiam ten stan. 

"Mamy po dwadzieścia lat, 
Zero kasy, trochę ciuchów i doświadczeń."



czwartek, 13 czerwca 2013

73.

Boże, ten szablon jest taki dziki. Kombinuje, żeby powrócić do bieli lub beżu, bo ten niebieski... o matko.Siedzę sobie z laptopem na kolanach, jem truskawki i uzupełniam playliste na yt. Czas tak szybko płynie, a ja siedzę zamknięta i nie mam ochoty nic z tym zrobić. Jest dobrze.
Niewątpliwie jest grono ludzi, którzy się cieszą, że stałoto co się stało. Chciałam się na ten temat wypowiedzieć, napisać, ale stwierdziłam, że jest to żałosne. Niech się cieszą, proszę bardzo. Pominę fakt, że te osoby śledzą mojego bloga, aska, twittera, tumblra, photobloga. Proszę bardzo, mamy wolny kraj. Mam nadzieję, że przynajmniej poprawił wam się humor. Ludzie bez twarzy...
Jak to wygląda u mnie? W poniedziałek wszystko zostało zgłoszone na policje. Robi się z tego wielka sprawa i raczej chwilę sobie poczekam aż to wszystko się uspokoi. Mama mnie wozi i odbiera ze szkoły. W sumie jest to cały czas stres, bo codziennie 'coś'. Tata stwierdził, że przynoszę pecha. Dzięki, Tato... Jest możliwość, że wyjadę na cały lipiec do Krakowa. I dobrze, będę sobie tak podróżować Kraków-Wojnicz-Częstochowa-Katowice. Cały miesiąc spokoju. W szkole wszystko poprawiam, żeby jak najszybciej mieć spokój i zdjąć z Mamy obowiązek wożenia mnie do szkoły. Ten moment, kiedy boisz się sama gdziekolwiek wyjść.
W sumie to powoli się stabilizuje, ale mój humor pozostawia wiele do życzenia.
Powoli się ogarniam. Przeanalizowałam sobie wszystko i od dłuższego czasu nie zrobiłam żadnego poważnego kroku w swoim życiu. Czas to zmienić, prawda? Ale to zaraz...
To uczucie, kiedy Twoi znajomi zostawiają na Twoim blogu link do poradni blogowej. Pomińmy fakt, że to ich poradnia. Jak ktoś chce skorzystać to niech szuka adresu w komentarzach w poprzedniej notce. Może ja do nich napiszę?
Nieważne.

Edit 19:35
Ten moment, kiedy ktoś nie wie jak było, a się wypowiada. Powodzenia w dalszym życiu, mam nadzieję, że będzie owocne w wiele ciekawych przygód, ewentualnie plotek.


Co Pan powie Panie Szopie? 

piątek, 7 czerwca 2013

72.

Nie ogarniam. To nie było okej.

poniedziałek, 27 maja 2013

71.

♫ Pączki w tłuszczu - Tylko bądź

Karolak to stary podrywacz, a ja go i tak uwielbiam.
Siedzę sobie na ziemi opatulona śpiworem i popijam herbatkę. Nie poszłam do szkoły, bo lekarz. Lubię swojego doktora, o. Zabawny człowiek.
Zastanawiam się czy mam tutaj coś ciekawego do napisania i jakoś tak nic mi do głowy nie przychodzi. Kryzys blogowy się kłania, hehe. Ogólnie sporo dzieje się w moim życiu i wpakowałam się w całkiem sporą aferę. Ba, żeby tylko jedną! Wpakowałam się w dwie poważne sprawy i nie mam zielonego pojęcia jak się z nich wyplątać. Wiem, że prawda niby powinna wygrać, ale... no właśnie, "ale". Spędziłam wczoraj dwie godziny na dachu i nie znalazłam odpowiedzi. Czasami postępowanie słusznie jest cholernie trudne, wiecie?
Jedni lubią, kiedy jestem roześmiana i niewinna, a ci drudzy wolą mnie jako wredną sukę. Wiecie co? Jestem sobą. Raz jestem taka, a raz taka. Czasem zbieram opiernicz za swój optymizm, a innym razem za to, że mam wszystkich w nosie. Bycie Ciastkiem jest trudne. Moi znajomi mają mnie za osobę, która jest niewinna, nie przeklina, nie ma zboczonych myśli i brzydzi się krwi. Kochani znajomi.
Po za tym trzymam się w szkole z dziewczynami i całkiem nieźle się dobrałyśmy. Trzy z nas (w tym ja) mają pociąg do tej samej płci, a jedna z nas jest typową hetero. Czasami się dziwię, że czuje się w naszym towarzystwie bezpiecznie. Chociaż nie. Jest dobrze dopóki mi się nie podoba.
Niszczę swoje relacje z ludźmi i jest mi z tym jakoś tak dobrze. Zarywam noce, martwię się wszystkim i wypijam hektolitry herbaty. No i wmuszam w siebie jedzenie, jest całkiem dobrze.
Nie mogę być wredną suką i uroczym Ciastkiem jednocześnie.
Ciastek na koniec.

Stare, siedem miesięcy ma. 
Jestem całkiem ładna!

Edit 17:59
Pe! Pozbyłaś się Tęczy i trudno mi Ciebie namierzyć, wiesz? Wskaż mi drogę do siebie. 

poniedziałek, 20 maja 2013

70.

♫ Thirty Seconds To Mars - The kill

Kim są moblowiczki? To w większości dziewczynki, dziewczyny, kobiety. Zranione przez mężczyzn, którzy byli cały ich życiem. To dziewczyny pełne sprzeczności, płaczące do poduszki i jednocześnie pełne chęci by podbić świat. Mściwe i sprytne żyjące w świecie marzeń, gdzie często Paryż gra główną rolę. My, moblowiczki, gdy nie wiemy co zrobić ze swoim życiem, pijemy herbatę wmawiając sobie, że akurat w tym momencie czas się zatrzymuje. Nałogowo czytamy książki, a każdy lepszy cytat natychmiast umieszczamy na moblo, żeby podzielić się z innymi molami książkowymi. Nie lubimy matematyki. My moblowiczki nie wierzymy w siebie. Boimy się własnych słabości. Często nie śpimy po nocach, słuchając smutnych piosenek. Zakochujemy się zbyt szybko, zaś zapominamy przez bardzo długi czas. Dostajemy szału kiedy moblo nie chce się otworzyć, godzinami nie możemy się zdecydować się na odcień tła naszego moblo. My moblowiczki nigdy się nie przyznamy, że boimy się życia. No chyba, że na moblo.

Siedzę na ziemi pod kołdrą z laptopem i latarką. Popijam herbatkę. Zarwałam noc z soboty na niedziele, dzisiaj spałam tylko cztery godziny. To był dziwny dzień. Padło dużo słów. O co Ci chodzi? Niszczysz mi psychikę.
Więcej Ciastka!

sobota, 18 maja 2013

69.

♫ Enej - Lili

Zaraz będzie dziewiąta, a ja dziele się z sąsiadami muzyką. Lili podbiła moje serduszko już bardzo dawno temu, a dzisiaj wraca do łask. Hmm... co to oznacza? Oznacza to, że od czwartku mam o wiele lepszy humor! Wiecie, śpiewam, tańczę, śmieje się, myślę optymistycznie. Kocham. Nie jestem zakochana, a kocham. Jest dobrze. Wstałam dzisiaj przed siódmą i zaczęłam tańczyć. Zapowiada się dobry dzień. Słońce świeci, ptaszki śpiewają, muzyka leci, mam dobry humor... czego chcieć więcej? Nawet nie zadawałam sobie sprawy z tego, że wieczory spędzone samotnie mogą tak podnieść człowieka na duchu. Chciałabym Wam wszystkim przekazać to szczęście, które w sobie właśnie noszę i te pokłady optymizmu i energii. Więc bierzcie i cieszcie się ze mną wszyscy. Ciekawe czy pozytywną energię można wysłać pocztą, hm... Tak czy siak mam nadzieję, że ta dobra energia przeniknie do Was. Tak właściwie to zostałam Pandą Fabiana.
Siedzę w za dużej bluzce kolegi, która robi mi za piżamę, włosy mam spięte w niezbyt ogarnięty kok, macham sobie nogami i jem marchewkę. Życie zaskakuje mnie na każdym kroku i stąd moje fochy, łzy i nienawiść. Jednak od kilku dni dzieje się coś dziwnego, naprawdę. Odnawiam kontakty z ludźmi z którymi nie widziałam się bądź nie rozmawiałam od kilku lat! Jest to naprawdę dziwne zjawisko tym bardziej, że te osoby tak naprawdę przypomniały sobie o mnie praktycznie w tym samym czasie (9:09!). Można powiedzieć, że trochę za dużo jak naraz, tym bardziej, że wiem, że ci ludzie zaraz znikną i znowu w pewnym sensie będę sama. To nie czas na takie myśli, cieszmy się z tego co mamy i z kim możemy spędzać czas. Prawda? Prawda! 
Rety, miałam taką chcicę na Ciastka, że to masakra! Dobrze, że naszła mnie teraz, kiedy mam dostęp do laptopa. Dobra, trzeba się zbierać, bo tak głupio zmarnować sobotę przed laptopem. Pakuje książki, picie i jadę przed siebie. Tak, znowu wsiadam na rower. Ten siniak, co nabiłam go sobie na mojej ostatniej wycieczce rowerowej jeszcze nie zszedł. W sumie to co ja się dziwie jak był na pół nogi. Wiecie co? Lubię swoje cycki!


poniedziałek, 13 maja 2013

68.

♫ Miley Cyrus - Who Owns My Heart 

11 maja
Słuchaj jej piosenki, bo ma w niej cudowny głos. Idiotka ze mnie. U mnie w mieście dzisiaj daje koncert Ewelina Lisowska. O północy. Niepełnoletni wstęp wzbroniony. I teraz mi smutno. 
Tak, miałam ponad dwa tygodnie wolnego i nic nie napisałam. Jakoś nie mam czasu i siły. Najśmieszniejsze jest to, że śledzę Wasze blogi, czytam je, a kiedy przychodzi do komentowania to umieram i idę dalej. Jestem okropna, idę wylać sobie herbatę na twarz. Gorącą.  

13 maja
♫ Ed Sheeran - The a team
 Kurwica mnie zaraz trafi, dosłownie. Rozwaliłam sobie nogę, brawo ja. Pisanie tutaj nie jest czymś na co mam aktualnie ochotę. Może jutro. Może. Idę produkować endorfiny. Zapowiada się cudowny wieczór z panią matematyką. Ach te lesbijskie związki. Daję Wam kilka zdjęć, które zrobiłam wczoraj Ewelinie.











sobota, 27 kwietnia 2013

67.

♫ Birdy - Terrible love

Tak długo mnie tu nie było, nie wiem co napisać.
Ostatnio wiele osób ocenia mnie na podstawie bloga. Jesteś taka, śmaka i owaka, bo blog. Jesteś dwulicową jędzą, bo blog. Jesteś zadufana w sobie, bo blog. Jesteś głupim emo dzieckiem, bo blog. Nie jesteś sobą, bo blog. Irytuje mnie twoje zachowanie, bo blog. To troszeczkę krępujące, irytujące. Często tutaj piszę pod wpływem emocji. Nie rozumiem tego. Przeczytasz coś na blogu i zamiast się mnie zapytać to od razu wnioskujesz, że jestem strasznie zakłamana i głupia. To smutne.
Nie poszłam wczoraj na dwie godziny polskiego, obydwie mi usprawiedliwiła sorka od historii. Co z tego, że pierwszą przesiedziałam z dziewczynami na mieście, a drugą byłam u nauczycielki. To nic. Po za tym w poniedziałek jestem zwolniona z całego dnia, bo biorę udział w dniach otwartych w naszej szkole. Tak bardzo Ciastek.
Zastanawiam się dlaczego ludzie wmawiają mi uczucia, dosłownie. Mówię im co czuje, a ci ze swoją śpiewką, że raczej czuje miłość, nienawiść, złość. Nie. Wiem lepiej co czuję, dlatego zostawcie mnie i moje uczucia.
Jestem wiecznie smutna, bo blog.



niedziela, 21 kwietnia 2013

66.

♫ Power of Trinity - Wagonowa love

Niedziela. Obudzono mnie po dziesiątej, a moja pierwsza myśl to: trzeba wyjść na dwór. O trzynastej jechałam rowerem po Pamelę. Moja wyprawa na rower zakończyła się bandażem na dłoni, sześcioma plastrami, zdartymi łokciami i kolanami, które krwawią oraz krwiakiem na pół nogi. Plastry, bandaże i opatrunki poszły w ruch. Jak tylko weszłam do domu Mama od razu z tekstem: wywaliłaś się? Nie widziała mnie ani nic, bo siedziała na fotelu i nie było możliwości żeby widziała. Matczyna intuicja? 
Mając mnie pod dachem trzeba być przygotowanym na wszystko oraz mieć zapełnioną apteczkę pierwszej pomocy. Och no i numery alarmowe znać na pamięć trzeba! 
Popołudniu poszłyśmy na kosza i wpadłyśmy na milion pomysłów na vlogi. 
Najśmieszniejsze jest to, że jak tylko będę mogła normalnie chodzić, zginać kończyny i normalnie łapać przedmioty to znowu idę na rower. Czymże jest jeden wypadek? 

Na peronie uśmiech znikł, odwróciłaś się wolno,
nie wolno tak
Rozkochiwać, aby potem sobie iść
Nie wolno, nie wolno tak.
W oka mgnieniu znikłaś, już cię podsiadł ktoś,
utracona szybko wagonowa love.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

65.

♫ Emily Osment - You are the only one

To uczucie kiedy stwierdzasz, że podoba Ci się piosenka jednej z gwiazdek z disneya. To uczucie kiedy wgrywasz piosenkę na telefon. Hej, nie osądzajcie mnie! Akurat ta piosenka przypadła mi do gustu, a sama Emily jest naprawdę śliczna. Matko, Osment jesteś za śliczna, umrzyj. 
Dzisiaj na 16 dostałam się do lekarza. Pominę fakt, że mojego nie było. Matko, cała się trzęsłam. Jestem za mała żeby sama wchodzić do gabinetu pana doktora. Tak, pana doktora. Tak, mój doktor to też pan doktor, ale pan doktor którego znam. I mój pan doktor zawsze do mnie 'wykapany tatuś'. No i mniejsza o to w sumie. Zwijałam się z bólu pół soboty, niedzielny wieczór i dzisiejszy ranek. Przepisano mi jakieś tabletki, które mają pomóc. Pominę fakt, że te tabletki powinno zażywać się po skończeniu osiemnastu lat, pff! Tak. Dostałam leki dla starych ludzi. I teraz wszyscy blogerzy mający +18 usuwają mojego bloga z obserwowanych, ech. 
Chce mi się pić, a ostatecznie wmuszam w siebie wodę. Nie wiem co się dzieje. Pomocy? 
Pomimo bólu brzucha rozpiera mnie energia i poszłabym na rolki, na rower, na spacer, na zawsze. Poszłabym w stronę słońca, przed siebie. Nie mogę, muszę się uczyć. Trudno. Do lata piechotą będę szła. 
Właśnie! Ostatnio pojechałam z rodzicami oglądać samochody. Ano, moja Mama po roku znowu chce wymienić samochód. Heheszki, Ciastkowa burżuazja. No i przy okazji oglądaliśmy samochody, które w przyszłości mogą zostać samochodami Ciastka. Wiecie co? Doszłam do wniosku, że jestem za mała. Ostatnio rozmawiałam z rodzicami o kursie na prawo jazdy, o mojej osiemnastce, o studiach. Właśnie wtedy poczułam, że jestem za mała na to wszystko, że nie powinnam myśleć o tych rzeczach. Jeszcze jakieś sześć lat temu marzyłam o tym wszystkim co mam teraz, a dzisiaj... jasne, jest cudownie, ale czas pędzi do przodu i tak naprawdę niedługo matura. Przeraża mnie to. 
Jeżeli chodzi o studia to nie chcę studiować w swoim mieście. Jasne, mamy uniwersytet, ale powiedzmy sobie szczerze: poziom żaden, pracy zero. W sumie to miejscowy uniwerek produkuje masę, ale to masę humanistów. Humanistów bez pracy. Nie chcę tutaj studiować, tu mnie nic nie trzyma. Nawet dzisiaj rozmawiając z Mamą doszłyśmy do wniosku, że studiowanie tutaj to najgorsza rzecz jaką mogę zrobić. W moich studenckich planach rozpatruje trzy miasta: Kraków, Warszawa, Łódź. Naprawdę bardzo chcę studiować w Krakowie, dlatego wypadałoby ogarnąć dupę i się zacząć uczyć, żeby jakoś napisać maturę. Właśnie! Już wiem z czego będę pisać maturę: polski, historia, wos. Myślę nad geografią. Tak. Jestem straszna, ja wiem, przepraszam. 
Chciałam coś napisać o tęczy, jednorożcach, moim humorze, tym wszystkim co mnie otacza. Coś filozoficznego. Coś, co zmieniło by Wasz punkt widzenia i zmusiło Was do refleksji. Wiecie co? Jestem beznadziejna w tych tematach i nie chce mi się. Peace, love and trash! 
Mam plany na najbliższe miesiące, a może nawet do końca roku. Przerażam samą siebie. Jeszcze wczoraj umierałam psychicznie i fizycznie, a dzisiaj zmiana o sto osiemdziesiąt stopni! Cały Ciastek. Zdecydowanie jestem optymistką, tylko czasami się załamuje. Jak każdy człowiek mam prawo do chwil słabości, do gorszych chwil, samopoczucia. Myślicie, że powinnam się leczyć? Nie chce mi się. Bycie Ciastkiem jest takie cudowne! 






Myślę, że bycie sobą jest najważniejsze.
Nic się po za Tobą nie liczy. 

niedziela, 14 kwietnia 2013

64.

♫ Imagine Dragons - Bleeding Out

Do twarzy mi było w smutku. Zaprzyjaźniłam się z nim nawet. Z tęsknotą także. Wiem teraz, że tęsknota to nie tylko przebieranie ziarenek maku. Nie tylko nasłuchiwanie jego kroków za drzwiami, bo 'tęsknić' i 'czekać' to prawie to samo. Pod warunkiem, że czekając się tęskni, a tęskniąc czeka. Z tęsknoty można przestać jeść. Można też umyć podłogę w całym domu szczoteczką do zębów. Można wytapetować mieszkanie. Umrzeć można.
Jakoś żyję, funkcjonuje jeszcze. Nienawiść do samej siebie rośnie z każdym dniem, a ludzie... wysłałabym większość z nich na pluton, który rzekomo nie jest planetą bo tak sobie naukowcy z amełyki postanowili. 
Przespałabym resztę życia. Nie wiem kim jestem i co się wokół mnie dzieje. 
Iskierki w oczach, głupie pomysły, skojarzenia i chęć pomocy innym. Chyba coś zgubiłam.
Tak w skrócie: żyje. 
Wrodzony optymizm Ciastka: boli mnie brzuch, pewnie mam jakiegoś raka. 

czwartek, 11 kwietnia 2013

63.

♫ Avril Lavinge - Smile

Jest ciemno jak w dupie, a mi się nic nie chce. Rutyna zabija. Im dalej w las tym więcej drzew. Cudze szczęście w oczy kole. Chamy humoru nie mają. Do ludzi po rozum, do matki po serce. Jakie życie, taka śmierć. Kłamstwo ma krótkie nogi. Strach ma wielkie oczy. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Nigdy nie sikaj pod wiatr. Czas to pieniądz. 
I teraz proszę wszystkich o wyjście.
I szlak by to wszystko trafił, a może nie. A może tak. Tak? Nie? Róbcie co chcecie. Zdałam sobie sprawę, że jestem nijaka, szara, wręcz najgorsza. Prawie się rozryczałam na lekcji kiedy sobie to uświadomiłam. I z tym nie da się nic zrobić. Zawsze będę najbrzydsza, najgłupsza, najgorsza. Nie spełniam waszych oczekiwań, o swoich już nic nie mówię. Bez sensu. Nieważne czy się staram - zawsze wychodzi tak samo. I co? I gówno. Wielkie, brązowe, śmierdzące gówno. Nic mi nie wychodzi i nigdy nie wyjdzie. I po co się starać? Po co żyć i udawać? Cześć, jestem Ciastek i codziennie budzę się z myślą, że sobie umrę. Takie tam myśli od pół roku. Wmawiam ludziom jakieś dyrdymały, podnoszę ich na duchu i pokazuje najpiękniejsze aspekty życia, a sama mam ochotę sobie strzelić w łeb, zniknąć, cokolwiek. I znowu to robię, znowu. Wmawiam ludziom, że odchodzę dla ich dobra, żeby się nie martwili, a tak na serio liczę na to, że strzelą mi w twarz i każą się ogarnąć. No i ja tak sobie znikam na miesiąc, dwa, osiem, rok i któregoś dnia wrócę licząc na przebaczenie i nie wiem, kwiaty i piosenki na moją cześć. Szkoda, że nic nie będzie. Ludzie nie wybaczają. Ludzie to mendy. Mam ochotę się zrzygać widząc swoje odbicie, swoje rzeczy, swój telefon, swoje wszystko. Czuję obrzydliwą niechęć do siebie i wszystkiego wokół. Jestem przyczyną wielu nieporozumień i ogólnie jestem sobą i siebie nienawidzę. A może nie jestem sobą? Mało osób zwraca się do mnie po imieniu, raczej wołają 'Mela'. Kim jest Karolina? Kim jest Mela? To są dwie różne osoby. Teraz pisze Karolina, roześmiana przy ludziach to Mela. I nie wiem kim jestem. I mam dość. I nienawidzę tego wszystkiego. I boli mnie brzuch.
Nigdy nie będę sobą. Nigdy nie będę idealna. Nigdy nie będę kimś. Ten blog zawsze będzie beznadziejny. I kij z tym wszystkim, idę sobie, bo polski, biologia, matematyka i niemiecki czekają. I wiecie co? I boli mnie brzuch, tak kurewsko mnie boli. I tęsknie. Brzuchu, ogarnij się, proszę.

środa, 10 kwietnia 2013

62.

♫ Coma - Deszczowa piosenka

I biegnę do tej durnej skrzynki pocztowej z kluczykiem. Jestem pewna, że to list od pewnej osóbki. Już sobie wyobrażam co w nim napisała, że może jest tam coś wyjątkowego, jakiś mały prezent albo jeszcze coś innego. I biegnę i lecę, a w głowie milion myśli co do treści tego listu. Otwieram skrzynkę i z zaciekawieniem wyciągam białą kopertę. Mój wzrok przykuwa fioletowy znaczek... cholera, rachunek z play.
Rozryczałam się, bo to nie był list do mnie! Jest mi tak smutno z tego powodu. No cóż, bywa.
Idę jutro kupić starter do orange, bo smsy w play za drogo wychodzą, o.

piątek, 5 kwietnia 2013

61.

♫ Sterling Knight - Hero

I'm no superman
I cant take your hand
And fly you anywhere you wanna go, yeah

I can't read your mind
Like a billboard sign
And tell you everything you wanna hear
But I'll be your hero

Tak, słucham tego faceta i jakoś mi z tym lepiej. Pominę fakt, że jest wyjątkowo uroczym blondynem, ale jego głos... to co, idziemy do łóżka bo masz fajny głos?
Jeny, przez Naffa obejrzałam jedno anime w niecały dzień, jeju, jeju, jeju! Przyznam się szczerze, że za oglądanie Hakushaku to Yosei wzięłam się od razu, a zachęciło mnie do tego jedno zdanie na blogu Naffa: "anime w klimatach wiktoriańskich z dodatkiem baśni." Czy może istnieć coś piękniejszego niż epoka wiktoriańska? Tak, kiedyś przypadkowo zakochałam się w tej epoce, a urzekło mnie w niej praktycznie wszystko. Mniejsza o to. Anime jest cudowne i och i ach i Edgar! Czy istnieje coś lepszego od przystojnego, wyrafinowanego gentelmena, który nie zawaha się komuś zagrozić, oszukać, a nawet zabić? Oczywiście, że nie. Edgar, och Edgar czemuś Tyś jest Edgar?! Tak, jestem zakochana w rysunkowej postaci i dobrze mi z tym. 
Chciałabym przenieść się w czasie do epoki wiktoriańskiej. Królestwo Brytyjskie podczas panowania królowej Wiktorii było silnym imperium kolonialnym. W tamtych czasach było się bardzo biednym albo bardzo bogatym; podział na klasy, mimo to prawa wyrównywały się. Właśnie w tamtej epoce powstały tak wielkie postacie jak Doktor Jekyll i Pan Hyde, Sherlock Holmes oraz najsłynniejszy wampir na świecie - Dracula. Uwielbiam epokę wiktoriańską głównie za piękne suknie i szkodliwe dla zdrowia gorsety.
Chciałabym kiedyś pójść na taki prawdziwy bal, móc nacieszyć swój wzrok widokiem dam i mężczyzn z manierami. Chciałabym w takim świecie chociaż pożyć przez tydzień i poczuć się jak prawdziwa dama. Chciałabym kogoś takiego jak Edgar. Przystojny szlachcic z manierami, starający się z całego serca o kobietę, którą kocha. Szkoda, że to niemożliwe. 
Wróćmy z krainy baśni do dwudziestego pierwszego wieku.
Piszę listy. Wszystkie zaadresowane do jednej osoby, nigdy ich nie wyślę. 
Ach! Dzięki Naff zyskałam nową kołysankę. 

Północ, wszyscy domownicy śpią, 
a ja ze słuchawkami na uszach i po ciuchu słuchająca tej piosenki, 
która niestety trwa tylko minutę i dwadzieścia dwie sekundy.


Edgard <3