środa, 18 września 2013

82.

♫ Biffy Clyro - Black chandelier 

Pole tekstowe blogspota mnie dobija. Od dziesięciu minut nic tylko uderzam paznokciami o laptopa i szukam motywacji do pisania. Śmieszne, bo jeszcze piętnaście minut miałam straszną ochotę tu zajrzeć i coś napisać. To nic, to wszystko to nic. Siedzę pod kołdrą i śpiworem, piję ciepłą herbatkę z pigwą i ze smutkiem stwierdzam, że czas na antybiotyk, który ledwo przechodzi mi przez gardło. Nie rozumiem, po co tyle tych leków i syropów. Ble, fuj, będę wymiotować. Zmęczenie powoli mnie dopada, a ja dzielnie z nim walczę, bo przecież spałam dwie godziny temu. Temperatura ciała wynosi 36.4, jest lepiej niż wczoraj, a ja czuję się o wiele gorzej. Może po prostu powinnam iść spać, bo przecież i tak praktycznie cały dzień to robię.
Wrzesień to ważny miesiąc, bo pierwszego września Ciastek obchodził roczek! To jest takie dziwne i niepodobne do mnie, że wewnętrznie ten dzień strasznie przeżywałam, ale na blogu... cisza. To nie świadczy o tym, że blog nie jest dla mnie ważny. To świadczy o tym, że dopadł mnie kryzys blogowy i zupełnie nie wiem co z tym zrobić. Ostatnio Chomik do mnie napisał z pytaniem, czy to, co osiągnęłam na blogu, czy te wszystkie komentarze, wszyscy znajomi... czy chcę to stracić przez swój kryzys. Jasne, że nie chcę, ale czasami coś w nas umiera i nie chcę zmartwychwstać. Uuu, zajechało Cobainem, pewnie jestem plastikiem, który lubi Nirvanę, bo koszulka jej pasuje do spodni, feszionerka głupia. No, nieważne. Od pierwszego września zaglądam tu codziennie i staram się coś sklecić, a to wszystko jest w sumie bez sensu. Bo kogo obchodzi, co jadłam na śniadanie i że pies rozwala się na całym łóżku. No cóż, odbiegam od tematu. Znowu. Na rocznice bloga nie robię żadnego rozdania, żadnego konkursu i nowego wyglądu bloga. Nic. Zero. Wystarczy mi świadomość, że znosicie mnie już ponad rok. Przeprowadzka zawsze coś zmienia, utrudnia i sprawia, że się gubimy. Rety, jak sobie przypomnę początki na blogspocie... byłam taka niewinna i świeża, a przecież bloguje już od ponad sześciu lat! Wtulam kubek z ciepłą herbatą w siebie i z uśmiechem stwierdzam, że chcę tu zostać. Mogę, prawda? 
Z tych ciekawszych rzeczy... nie muszę być w sądzie na rozprawie. Znowu zostałam przewodniczącą. Lekarz kazał mi porzucić dietę i się kurować. Na śniadanie jem słodycze i oprócz tego nic. Mama dzisiaj robi kurczaka, może coś w siebie wepchnę. Staram się zakończyć wszystkie sprawy przed swoimi urodzinami, ale to trudne, kiedy nie możesz wyjść z domu. Po za tym nie umiem mówić o uczuciach i to mnie strasznie denerwuje. Herbata mi się skończyła, bolą mnie kości i zaraz zasnę. Trzeba kończyć.