wtorek, 25 czerwca 2013

75.

♫ Neony - Słoneczne baterie

Zakochałam się w tej piosence, naprawdę. W sumie to ona świadczy o zmianach w moim życiu, nowych znajomych, nowym uczuciu i wszystkim co najlepsze. Pojawiła się w takim momencie... no cóż, zobaczymy.
Ostatni tydzień był masakryczny. Podsumuje go tak: wymioty, ból głowy, od lekarza do lekarza, problemy w szpitalu, leki, dużo leków. Prawie przez tydzień jechałam na ketonalu setce, a w szpitalu odmówili mi przyjęcia nawet ze skierowaniem. Tyle ile moja Mama się namęczyła, ile nerwów straciła... Wniosek? Żeby leczyć się państwowo musisz być zdrowy albo mieć cierpliwość i pieniądze. Nie mam tych cech, więc Mama zaprowadziła mnie prywatnie do lekarza, który wyśmiał miejscowych lekarzy i przepisał leki, które pomogły. Tak, głowa boli mnie dalej, ale przynajmniej jestem w stanie coś robić. Dobrze, że już jest lepiej. Na ostatnie dwa tygodnie szkoły dostałam zwolnienie, już mnie nosi. Kontaktuje się z dziewczynami przez smsy. Wychowawczyni dzisiaj dzwoniła, uch. Wszyscy się martwią, jak miło. Jestem zła, bo do jedenastego lipca jestem uziemiona. Bo co? Bo neurolog. Uch, a zapowiadał się miesiąc w Krakowie. 
Przez ostatnie dni poznałam naprawdę mnóstwo osób, które mnie rozumieją. Wywaliłam z siebie wszystkie uczucia i jest mi lepiej. Wpakowałam się w wysyłanie listów i kartek. W sumie to cudownie, taka wakacyjna akcja. 
Siedzę sobie w piżamie otoczona poduszkami i kołdrą. Mama zrobiła pierogi, a ja od kilku dni spożywam tylko koktajle owocowe. Mam już dość tych truskawkowych. Bananowe podbiły serduszko Taty jak i moje. 
Chcę rozjaśnić włosy do blondu i zrobić sobie niebiesko-różowe końcówki. W sumie ten pomysł chodzi mi po głowie od trzech miesięcy. Mama jest przeciwna, tyle przegrać. 
Wyczuwam czekoladę! 

Teledysk jest genialny!


piątek, 14 czerwca 2013

74.

Mam niesamowicie dobry humor. Nie wiem jak i co, ale jest naprawdę cudownie. Nogi na parapecie, otwarte okno, macham ludziom przechodzącym pod moim blokiem. Słucham sobie MKL i wiem, że mimo wszystko będzie dobrze. 
Mam wziąć udział w akademii na zakończenie roku, już wiem jak to będzie wyglądać. Przed samym występem będę wszystkich pocieszała, że nie ma co się stresować, przed całą szkołą zacznę się wiercić jak dziecko z ADHD, a na końcu będę płakać ze śmiechu. Tak jest zawsze. W sumie to jest mi smutno, bo na całe dwa miesiące będę musiała się rozstać ze swoją klasą, nauczycielami. Przywiązałam się do tych ludzi. Po za tym po wakacjach druga klasa LO. Dziewięć godzin polskiego tygodniowo, cztery wosu i historii, będzie cudownie. Historii będzie mnie uczyć Atomówka, więc już w ogóle będzie śmiesznie. Miała w naszej klasie dyżur na dniach otwartych i opowiadała nam o tym jak pojechała stopem na koncert do Pragi i swoich znajomych punkach i jak to wszystko wyglądało parę lat temu. Dogadamy się z nią, bo słucha rocka. W sumie to zmienia mi się większość nauczycieli od września, ale nie piszmy o tym. 
Zapowiada się weekend z polskim, fizyką, historią, niemieckim, geografią i biologią. W przyszłym tygodniu wystawienie ocen, muszę jeszcze troszeczkę popracować. I dobrze, przynajmniej nie będę się nudzić. 
Jutro jest jakiś koncert, a mnie nosi, żeby iść i pozbyć się całej energii. Muszę dogadać się z Olą. 
Mam mnóstwo śmiechu, bo znowu ktoś zostawił pod poprzednią notką link do tej poradni blogowej. Komentarz z anonima, aż się uśmiechnęłam. Przecież powiedziałam, że może do nich napiszę, jak będę miała problem. 
Tata przyjechał i w niedzielę znowu wyjeżdża. Nasiedzi się w tym domu jak nigdy. Rodzice przywieźli z działki wiaderko truskawek, rety! Tyle koktajli i podjadania, ach. Uwielbiam czerwiec, bo zaczyna się sezon a owoce i mogę codziennie jeść coś innego. Bomba witaminowa. 
Mamy gości, a ja sobie siedzę z laptopem i dodaje notkę na blogspota. Tak bardzo Ciastek. 
Chciałabym te wakacje spędzić tak samo jak w tamtym roku. Cały czas 'coś', wychodzenie z domu o 5 rano i powroty po 22. Oddaje powoli laptopa, za dużo czasu marnuje. 
Uwielbiam ten stan. 

"Mamy po dwadzieścia lat, 
Zero kasy, trochę ciuchów i doświadczeń."



czwartek, 13 czerwca 2013

73.

Boże, ten szablon jest taki dziki. Kombinuje, żeby powrócić do bieli lub beżu, bo ten niebieski... o matko.Siedzę sobie z laptopem na kolanach, jem truskawki i uzupełniam playliste na yt. Czas tak szybko płynie, a ja siedzę zamknięta i nie mam ochoty nic z tym zrobić. Jest dobrze.
Niewątpliwie jest grono ludzi, którzy się cieszą, że stałoto co się stało. Chciałam się na ten temat wypowiedzieć, napisać, ale stwierdziłam, że jest to żałosne. Niech się cieszą, proszę bardzo. Pominę fakt, że te osoby śledzą mojego bloga, aska, twittera, tumblra, photobloga. Proszę bardzo, mamy wolny kraj. Mam nadzieję, że przynajmniej poprawił wam się humor. Ludzie bez twarzy...
Jak to wygląda u mnie? W poniedziałek wszystko zostało zgłoszone na policje. Robi się z tego wielka sprawa i raczej chwilę sobie poczekam aż to wszystko się uspokoi. Mama mnie wozi i odbiera ze szkoły. W sumie jest to cały czas stres, bo codziennie 'coś'. Tata stwierdził, że przynoszę pecha. Dzięki, Tato... Jest możliwość, że wyjadę na cały lipiec do Krakowa. I dobrze, będę sobie tak podróżować Kraków-Wojnicz-Częstochowa-Katowice. Cały miesiąc spokoju. W szkole wszystko poprawiam, żeby jak najszybciej mieć spokój i zdjąć z Mamy obowiązek wożenia mnie do szkoły. Ten moment, kiedy boisz się sama gdziekolwiek wyjść.
W sumie to powoli się stabilizuje, ale mój humor pozostawia wiele do życzenia.
Powoli się ogarniam. Przeanalizowałam sobie wszystko i od dłuższego czasu nie zrobiłam żadnego poważnego kroku w swoim życiu. Czas to zmienić, prawda? Ale to zaraz...
To uczucie, kiedy Twoi znajomi zostawiają na Twoim blogu link do poradni blogowej. Pomińmy fakt, że to ich poradnia. Jak ktoś chce skorzystać to niech szuka adresu w komentarzach w poprzedniej notce. Może ja do nich napiszę?
Nieważne.

Edit 19:35
Ten moment, kiedy ktoś nie wie jak było, a się wypowiada. Powodzenia w dalszym życiu, mam nadzieję, że będzie owocne w wiele ciekawych przygód, ewentualnie plotek.


Co Pan powie Panie Szopie? 

piątek, 7 czerwca 2013

72.

Nie ogarniam. To nie było okej.