niedziela, 30 grudnia 2012

36.



♫ Urszula – Dla Ciebie  

Dobra Owieczki Wy moje. Mamy 30 grudnia 2012 roku. Chyba każdy z nas wie co to oznacza, prawda? Będzie to ostatnia notka na tym blogu. W tym roku, oczywiście. Nie martwcie się, nie zamierzam porzucić Ciastka. Byłabym chyba najgorszym człowiekiem na świecie gdybym teraz porzuciła tego bloga i kazała wam czekać z kalendarzem w dłoni czy któregoś pięknego dnia znowu tu zawitam. A Wy, niepewni mojego powrotu byście codziennie tu wchodzili i czytali wszystkie moje notki, aż w końcu przyzwyczailibyście się do mojej nieobecności i żyli tak jak kiedyś.
Dobra, co ja piszę. Mało kto by za mną tęsknił, a to, że porzucę Ciastka jest mało realne.



Przechodząc do notki. Chciałabym sobie zrobić podsumowanie roku. Określić co wydarzyło się dobrego, co złego. Łatwiej mi będzie dzięki mojemu phbl, więc żeby nie było, ale idę miesiącami. Więc idźcie po kakao, usiądźcie wygodnie i włączcie sobie dobrą muzykę.
Styczeń – Przede wszystkim był to genialny sylwester i powiedzmy sobie… niespodziewany. Miałam go spędzić w domu z mamą, a o 21 okazało się, że wychodzimy do znajomych. Siedzieliśmy do 4 nad ranem i się cudownie bawiliśmy. Zimne ognie, disco polo.. fajnie było. W styczniu było też poprawianie ocen i ferie. Ferie spędzone praktycznie na lodowisku. Codziennie o 7 rano byłam na nogach by na 8 iść na lodowisko i zejść o 12. Nuda. 
Luty – W lutym powróciłam na lekcje japońskiego. Uczył nas Masaki. Te piątkowe wieczory były cudowne właśnie dzięki niemu i dziewczynom. W sumie na tych zajęciach więcej się śmiałam niż uczyłam, ale dobra. W lutym były też walentynki które przespałam. Po prostu. Oh no i w lutym dostałam piłką w twarz tak, że potem przez cztery dni zdychałam. Tfu, tfu. Nienawidzę grać z chłopakami na w-fie w siatkówkę. Nienawidzę.

Marzec – Miesiąc do egzaminów. Często wtedy wychodziłam. Zaczęłam bawić się w poscrossing. Ta radość kiedy przychodziła nowa pocztówka! W marcu poznałam swojego Seme, który parę miesięcy później o mnie zapomniał. Smutne. Trudno. Pierwszy dzień wiosny i wagary. Grałyśmy z chłopakami z technikum w piłkę, było cudownie. Wszyscy pili piwo a ja miałam to w nosie i popijałam picolo. Wszyscy się śmiali ale i tak było bardzo miło. Oh i w marcu odnowiłam kontakt ze starymi znajomymi. Miło było znowu spędzić z nimi czas. 
Kwiecień – Czas egzaminów gimnazjalnych. W ogóle się nie stresowałam co wszystkich dziwiło, a potem narobiłam takich głupich błędów, że masakra. Wolę już o tym nie pisać bo to porażka. Bo tak właściwie w kwietniu żyłam tylko egzaminem do którego się i tak nie uczyłam. Oh no i w tym miesiącu założyłam pingera! W kwietniu miałam też straszne problemy z oddychaniem no i wtedy zaczęłam też więcej wagarować.

Maj – ten miesiąc kręcił się głównie wokół mojej Emily. Wylądowała w szpitalu a nas dzieliły setki kilometrów. Strasznie to przeżywałam. Dzwoniłam do niej codziennie i napisałam mnóstwo listów których ostatecznie nie wysłałam.
Czerwiec – bal gimnazjalny który spędziłam w domu z Danielem oglądając mecz Hiszpanii. Nie żałuje, że nie poszłam. Niewiele łączyło mnie z ludźmi z klasy, a z tym Głupkiem przynajmniej dobrze się bawiłam. W tym miesiącu były też wyniki egzaminu gimnazjalnego. Cóż, nie poszło mi tak jak chciałam ale nie było też najgorzej. Powiedzmy: przyzwoicie. W czerwcu skończyłam też gimnazjum. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszyłam, że kończę ten psychiatryk. Nawet nie wiecie ile ja w gimnazjum przeszłam. Nienawidziłam tych ludzi z całego serca i myślę, że nic się nie zmieniło. Pamiętam miny chłopaków, kiedy zasmarkane dziewczyny przychodziły się do nich przytulić – bezcenne. Ogólnie czerwiec to radość przez łzy.
Lipiec – Nuda, nuda, nuda. Wakacje, wakacje, wakacje. Wstawałam codziennie przed 9. Spędzałam mnóstwo czasu na powietrzu z ludźmi, których kocham. Oh i w lipcu były wyniki rekrutacji. Dostałam się tam gdzie chciałam i ogólnie cudownie, wspaniale, love. Przez tydzień chodziłam i powtarzałam słowo `licealistka`. Czułam się.. niesamowicie bo mi się udało. Wiedziałam, że od września będzie o wiele lepiej.
Sierpień – wakacyjna nuda. Nie mogłam doczekać się września. I to samo co w lipcu: mnóstwo czasu na dworze. Do domu przychodziłam tylko na noc. Codziennie jadłam jagodziankę! Oh no i w sierpniu pomalowałam sobie włosy szamponetką na czerwono. Miała się trzymać przez 4-8 myć, a przebłyski miałam do listopada.
Wrzesień – Nowa szkoła, nowi ludzie, nowe życie. Wszystko od początku, dostałam pustą kartkę którą mogłam zapełnić tak jak mi się tylko podobało. I to zrobiłam. Poznałam mnóstwo cudownych ludzi, którym postanowiłam zaufać. Zostałam przewodniczącą klasy (po wielu, wielu przejściach) i jakoś to płynęło. Oh i zapomniałabym o najważniejszym! W styczniu założyłam swojego Ciastka do którego się zdążyłam już przywiązać. We wrześniu miałam też urodziny, które spędziłam w domu. Praktycznie większość miała wylane i nie pofatygowała się do mnie, ale dobra. Słit sikstin z katarem jak się patrzy.
Październik – Powstała seria rysunków ze mną. Kupiłam kostkę (która nazywa się Madzia i aktualnie leży porzucona na dnie szafy). Zaprzyjaźniłam się też bardziej z Olą, która w krótkim czasie stała się moją najlepszą przyjaciółką. Tak myślę. W październiku dostałam też laptopa o którego z Matulą są do dzisiaj kłótnie, ale dobra. W październiku też dużo chorowałam. Poznałam Matiego!  
Listopad – Słit seventin Oli. Zaczęłam bardziej wierzyć w siebie i ogólnie takie tam. Co prawda dalej miałam problem żeby powiedzieć innym o swoich uczuciach, trudno. W listopadzie miałam też tą typową załamkę jesienną. Nigdy więcej czegoś takiego nie chcę, serio. W listopadzie też odpałów moich i Olka nie było końca. I był koncert PodobaMiSię.
Grudzień – Święta, blahblahblah. Ogólnie moja logika została brutalnie zabita przez rodziców. W grudniu też dużo płakałam, mówiłam dużo o swoich uczuciach co nie było zbyt łatwe. W grudniu też dużo się śmiałam i wychodziłam z ludźmi. Ostatni tydzień tego miesiąca.. nie był najlepszy. Ale trudno, lepiej o tym zapomnieć. Po za tym na sylwestra przychodzi do mnie Ola. Będzie dobrze. Oh no i w grudniu zawiodłam się na wielu osobach. Mimo wszystko jestem szczęśliwa. To się chyba leczy.
 
Ten rok sam w sobie był.. udany. Pierwsza połowa – lepiej nie mówić. Ogólnie najważniejsze, że uwolniłam się z gimnazjum. O niczym więcej nie marzyłam. A to, że w LO poznałam cudownych ludzi to już inna historia. To właśnie dzięki nim mogę powiedzieć, że ten rok był cudowny. Poznałam mnóstwo ludzi zarówno w życiu realnym jak i w Internecie. Wszyscy są dla mnie ważni i chyba nic tego nie zmieni. Do tego przywiązałam się do Ciastka. Ten blog jest dla mnie niczym dziecko. Nie wyobrażam sobie, że miałabym ot tak go porzucić. Ten rok był dla mnie dobry. Jednak pomimo to chcę już wejść w 2013. Nie mogę się go doczekać bo nie wiem co mi przyniesie. Mam nadzieję, że będzie lepszy niż 2012 (o ile to możliwe).
Postanowienia na nowy rok? Wydawać mniej pieniędzy na jedzenie. I może jakoś się ogarnąć. I uważać komu ufam. I być zawsze sobą. I mówić o swoich uczuciach. Po prostu.



Dobra Kochani, Wam w Nowym Roku chciałabym życzyć: 12 miesięcy zdrowia, 53 tygodni szczęścia, 8760 godzin miłości, 526600 minut pogody ducha i 31536000 sekund wspaniałej zabawy. Życzę Wam również wiele zapału do prowadzenia Waszych cudownych blogów. Mam nadzieję, że nadchodzący rok 2013 będzie o wiele lepszy zarówno dla mnie jak i dla Was. No i oczywiście spełnienia wszystkich Naszych marzeń, nawet tych najskrytszych. Życzę Wam też dużo ciastek, żelków i kakaa/malinowej herbatki na spedalenie. Szczęśliwego Nowego Roku!

sobota, 29 grudnia 2012

35.

♫ Maanam - Nie poganiaj mnie bo tracę oddech

Przeglądając komentarze do moderacji znalazłam nominacje do Liebster Blog Award. Jest mi niezmiernie miło tym bardziej, że jest to moja pierwsza nominacja na tym blogu. Skopiowałam zasady od Avis, która mnie nominowała.
Zasady Liebster Blog Award:
Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za `dobrze wykonaną robotę`. Jest przyznawana bloggerom o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nominacji należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym, nie możesz nominować osoby która Cię nominowała) oraz zadajesz im 11 pytań.

1. Jak masz na imię?
Karolina.
2. Ulubiona piosenka?
Nie umiem wybrać jednej ale jeżeli musiałabym wybrać zespół to byłby to happysad.
3. Vansy vs Conversy?
Conversy
4. Do której klasy chodzisz?
1 LO
5. Jaki kraj chcesz odwiedzić?
Chciałabym pojechać do Japonii.
6. Jak ma na imię Twoja przyjaciółka?
Ola.
7. Jakie są Twoje hobby?
M&A, Azja, blogowanie.
8. Od kiedy masz bloga?
Ciastka mam od 1 września, jednak blogować zaczęłam pod koniec podstawówki.
9. Masz jakieś zwierzę, jeśli tak to jakie?
Mam psa i chomika.
10. Kto wie o Twoim blogu?
O blogu wie tylko Ola.
11. Ulubiona potrawa?
Spaghetti to potrawa..?

Blogi, które nominuje:

Pytania dla Was:
1. Ulubiony film?
2. Ulubiony napój?
3. Kiedy założyłaś swojego pierwszego bloga?
4. Ulubiony zespół?
5. Pop vs rock?
6. Kim chcesz zostać w przyszłości?
7. Noc vs dzień?
8. Korzystasz z portali społecznościowych? Jeśli tak to z jakich?
9. Ile godzin dziennie spędzasz przy komputerze?
10. Ulubiony dzień tygodnia?
11. Spodnie vs spódnica/sukienka?

Dobra wstałam o 12 i mam ochotę na chipsy oraz brak chęci żeby iść do sklepu. Smutne.
A teraz przygotujcie się psychicznie bo po raz pierwszy na tym blogu - moja twarz.





A teraz wybaczcie ale idę nołaljfić dalej. Idealna sobota - ostatnia sobota w tym roku.

czwartek, 27 grudnia 2012

34.

♫ Olaf Deriglasoff - Dyabeu

Uwielbiam tą piosenkę! Usłyszałam ją w Antyradiu i od tamtej pory siedzi mi w głowie. Oh ile to już miesięcy? Chyba sporo. 
Mam wrażenie, że to będzie szybki i lekki wpis więc wiecie... 
Co to był za cudowny dzień! Jasne początek był średnio na jeża i lepiej o nim zapomnieć. Ale popołudnie.. aaa! Matko chyba nie starczy mi słów i liter na klawiaturze by to napisać. Musiałabym chyba nagrać swoje piski i je tutaj wstawić żebyście mogli zrozumieć jak bardzo jestem szczęśliwa. Nie wiem z jakiego powodu ale ten stan bardzo mi się podoba.
Spotkałam się dzisiaj z Olą. Tak bardzo za nią tęskniłam, że masakra. W końcu nie widziałam jej od piątku. Dłuższe rozstania są nam nie wskazane, serio. Chodziłyśmy po mieście bez celu. Kupiłam mnóstwo kopert i kartek. Muszę skończyć list do Nicol i jej jutro wysłać. Dobrze, że mam znaczek w portfelu, tak.
Byłyśmy w naszej miejscowej `galerii` i w Dajśmanie (nie wiem jak to poprawnie napisać, pardon) i spotkałyśmy znajomą Oli, którą pamiętam z naszego ostatniego koncertu. I ta dziewczyna przyszła z takim cudownym blondynem!

 Dziewczyna: A wy co robicie w sylwestra?
Ja: Siedzimy u mnie. 
Ola: A co?
Dziewczyna: Bo chłopcy robią imprezę i mam przyprowadzić laski.
Ola i ja (równocześnie): Yhym.. 
Ola: Patrz jaki cudowny blondyn!
Ja: On też będzie?
Dziewczyna: Tak. Ale ma dziewczynę. 
Ola i ja (równocześnie): Jednak nie możemy przyjść. Jesteśmy zajęte.

Jak widać razem z Olą mamy bliźniacze mózgi. No cóż.. ten blondyn był naprawdę uroczy! I kupował dla swojej dziewczyny takie kapcie, wielkie, puchowe w kształcie jakiegoś dziwnego stwora z bajki. 

Dziewczyna: Pokaż mi tą reklamówkę.
Blondyn: Okej.
Dziewczyna: Co myślicie o takim prezencie?
Ola: Ojeju jakie cudowne!
Ja: Ahahahahahahhahahahahahahahahahahaha.
*Blondyn patrzy na mnie zmartwiony* 
Ola: Gdybym dostała takie kapcie od chłopaka to chodziłabym w nich nawet po szkole! *słodka Ola*
Ja: Ahahahahahhahahahahahahahahahahahhaah.

Tak, naprawdę to zrobiłam. Naprawdę się z tego śmiałam. Ale nie dlatego, że były obrzydliwe czy coś, nie. Po prostu były takie słodkie i cudowne i ten chłopiec był wspaniały i genialny! I co z tego, że jest blondynem? Wybaczę mu to. Po za tym jeżeli będę tak reagować na każdy romantyczny gest ze strony chłopaka.. naprawdę musiałam wtedy wybuchnąć niepohamowanym śmiechem. Żebyście widziały jak on się na mnie patrzył. Na zawsze zostanę forever alone ;____;

Ola: Szkoda, że jest zajęty.
Ja: Wiem, taki słodki.
Ola: Wiesz, dziewczynę zawsze można zmienić.
Ja: Jak to mówi Daniel `Każdą dziewicę można rozdziewiczyć`.

I znowu śmiech. I może to idiotyczne, ale tekst o dziewicy jest jednym z tekstów życiowych Daniela więc wiecie.. pełna powaga.
Potem z Olkiem byłyśmy pizzy i się śmiałyśmy ze wszystkiego jednocześnie rozmawiając o śmiertelnie poważnych sprawach. Najedzone i napite udałyśmy się do Subkultury i popatrzeć na glany i kupić Oli zaległy prezent którego ostatecznie ode mnie nie dostała bo zapomniałam. No i właśnie w Subkulturze poznałyśmy taką fajną dziewczynę. Uczęszcza do szkoły po sąsiedzku i jest naprawdę cudowna. Razem z Olkiem odprowadziły mnie pod blok i stałyśmy ponad dwie godziny rozmawiając bo nie mogłyśmy się rozstać. Genialne. Jutro idziemy na lodowisko! Nie mogę się doczekać. Już nawet łyżwy postawiłam przy drzwiach.
Ano zauważyłam w komentarzach, że wśród Was Daniel cieszy się ogromną popularnością i praktycznie wszystkie chcecie go wypożyczyć. Postaram się następnym razem Wam opisać trochę Daniela dlatego odwiedzajcie Ciastka codziennie osiem razy dziennie! 
Oh i jak zauważyliście w kolumnie obok pojawił się link do Twittera. Dlatego obserwujemy jeżeli chcemy być z Ciastkiem na bieżąco. 
A teraz wybaczcie ale idę się śmiać dalej. Miłego wieczoru! 


Wybacz kochanie, wszystkiemu winien diabeł
Na pewno następnym razem dam mu radę
Nie wpuszczę go za próg i nie dam skusić się
To szczera prawda, przecież dobrze o tym wiesz



środa, 26 grudnia 2012

33.

♫ Billy Talent - Fallen Leaves

Dałam Tacie dosłownie na chwilę laptopa a ten już coś zrobił i nic mi praktycznie nie działa, a jak działa to z wielką łaską. Internet mi tak zamula, że głupi blogspot odpalał się przez 10 minut, a AQQ zupełnie odmówiło posłuszeństwa. Tak, wiem w tym momencie to brzmi tak jakbym była dzieckiem internetu i po prostu strasznie oh i ah. Trudno. Ughm.. poczekam może laptop się jakoś sam ogarnie. 
Siedzę sobie na kanapie, leniwie sączę kakao i się przeciągam. Spałam dzisiaj do 10, do 13 siedziałam w pidżamie. Zjadłam kanapkę i kawałek czekolady. Świąteczne lenistwo zupełnie mnie pochłonęło. Jest mi tak bardzo dobrze, że oesu.
Telefon mi piszczy, że zaraz padnie. Co z tego, że ładowałam go przedwczoraj całą noc i praktycznie z niego nie korzystałam? Nic. LG już mnie zaczyna dobijać. Chętnie się go pozbędę o ile Młody przymknie twarz. Tak, jestem materialistką i się tego nie wstydzę. Nie moja wina. Staram się jak mogę. Ale proszę mi wytłumaczyć jedno: dlaczego kiedy Młody coś chce to dostaje to od razu, a jak mi się coś obiecuje to często jest to przesuwane w czasie? Dlaczego? Zazwyczaj ja czegoś nie dostaję bo Młody to chciał. Po prostu przez niego wiele okazji przelatuje mi koło nosa i zazwyczaj ja jestem na tym stratna. 
Głupi przykład: miałam umowę z rodzicami, że nie kupujemy w tym roku prezentów a po świętach jedziemy do Warszawy na wielkie zakupy, ponieważ nie mam w czym chodzić a i każdemu trzeba coś dokupić. Umowa to umowa.  Ale co się okazało niecałe dwa tygodnie przed świętami? Młodego bolą plecy, oesu. Trzeba było jechać do Medycyny Sportowej gdzie w sumie wydaliśmy 7 stów. W tym samym dniu co była wizyta mama mi zapowiedziała, że nie pojedziemy do Warszawy po świętach bo ona nie będzie jeździła dwa razy w miesiącu do Warszawy, a po za tym wydała pieniądze na wizytę. 
Cholera jasna. Młody był w Medycynie w tym roku chyba trzy razy. Za każdym razem idą pieniądze na dojazd i wizytę i za każdym razem dowiadujemy się tego samego. A nie, przepraszam, tym razem się dowiedzieliśmy, że ma przepuklinę międzykręgową. Do tego Młody ma jeszcze problemy, że lekarz zakazuje mu grać w piłkę. Boże. Ludzie to już robi się nudne i dobijające. Jezu przecież gdyby nie wracał na bramkę i nie rzucał się jak posrany to wszystko byłoby dobrze.
Albo przed świętami. Pomagałam, sprzątałam... a mimo to i tak dostawałam opieprz, że nic nie robię. Kiedy próbowałam powiedzieć, że Młody jak zwykle nic nie robi tylko gra na komputerze to już Matula w krzyk, żebym nie przesadzała.
Nienawidzę tego. Prawda jest taka, że u nas jedno dostaje coś kosztem drugiego. Zawsze jest tak, że jedno będzie faworyzowane bo nie da się inaczej. Zawsze jest tak, że to jedno będzie zbierało opieprz. W tym przypadku to ja zawsze dostaję po dupie i jest to widoczne.
Cieszę się, że jutro czwartek i że wszystko będzie pootwierane. Będę mogła się wyrwać z tego domu. Szczerze? Już nie mogę się doczekać powrotu do szkoły.

Edit 15:23
Siedziałam sobie spokojnie na dupsku i przeglądałam wasze blogi kiedy przylazł do mnie Daniel. Oesu jak ja dawno tego człowieka nie widziałam! Teraz leżymy na moim łóżku, jemy już drugą czekoladę i się śmiejemy przy piosence `30 raz` happysadu. Uwielbiam tego chłopaka. Wie kiedy przyjść żeby poprawić mi humor. Może to popołudnie nie będzie takie złe. Znając życie będziemy zaraz lamić anime, które będzie tylko tłem dla naszych rozmów. Będziemy wspominać i dużo się śmiać. Za jakąś godzinę Daniel zapyta się czy może zapalić a ja każę mu spadać. On otworzy okno i stwierdzi, że wcale taka święta nie jestem. Zapali, a potem mnie przytuli i znowu będziemy się wygłupiać. I jak tu go nie kochać? <3 

niedziela, 23 grudnia 2012

32.

♫ Three Days Grace - Lost in you

Chyba moja ulubiona piosenka TDG.
Najpierw chciałam napisać o tym jak wyglądały święta kiedy miałam 6-8 lat. Chciałam napisać o tym jak szukaliśmy z Młodym Mikołaja, o ubieraniu choinki z Tatą i po prostu swoich uczuciach. 
Potem mama się na mnie wydarła i postanowiłam, że napiszę o tym dlaczego święta mnie dobijają psychicznie i sprawiają, że momentami mam ochotę wleźć pod biurko (jako małe dziecko często przesiadywałam z bratem pod biurkiem... to chyba takie moje bezpieczne miejsce) i nigdy spod niego nie wyleźć. Zawsze coś. Przed świętami zbiera mi się dodatkowo za Młodego.
A teraz? Teraz to nie wiem o czym chciałam napisać. Mam Wasze komentarze do zaakceptowania i trzeba na nie odpowiedzieć. Dodatkowo nie mam ochoty na nic i cały czas jadę na lekach przeciwbólowych. 
Muszę powiedzieć, że jestem bardzo grzeczna. Ani razu nie przeszukiwałam szafy w poszukiwaniu prezentów! Chociaż fakt, że muszę wytrzymać do jutrzejszego wieczoru... nienawidzę czekać! 
Tak zmieniając temat.. zdałam sobie sprawę, że dla pewnych osób zawsze będę za głupia i nic z tym nie mogę zrobić.
Ugh... jutro ubieramy z Tatą choinkę. Będzie dobrze.


Z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć wszystkim czytelnikom bloga
pachnących, rodzinnych świąt spędzonych w pogodnej atmosferze, wzajemnego zrozumienia
wspaniałych prezentów pod choinką oraz żeby karp okazał się o wiele smaczniejszy niż na jakiego wygląda.
Ponadto chciałabym Wam również życzyć dużo zdrowia, szczęścia,
 pogody ducha, spełnienia wszystkich marzeń no i przede wszystkim miłości,
oraz żeby z tego świątecznego przejedzenia nie zabrakło wam chęci do prowadzenia Waszych blogów!  

A czego życzyć Joghurtowi? 
Sama nie wiem. 
Kochani jeszcze raz Wesołych Świąt!
 Edit 22:52
Dostałam świąteczny prezent od KatD w postaci nowego szablonu. Dziękuje! *^*

piątek, 21 grudnia 2012

31.

♫ Hey - Mimo wszystko

Pozdrawiam swój ból czoła, ból oczu i pomiędzy oczami (nie pytajcie jak to możliwe - nie wiem), swoje osłabienie, kaszel, katar, ból podczas schylania się i kręcenia głową oraz swoje strasznie złe samopoczucie.
Matula już mnie straszy, że dorobiłam sobie zatoki. Nie, nie, nie, nie, nie. Wszystko tylko nie to. Cholera. Nie miałam problemów, prawda? Nie miałam. Cudownie, że te wszystkie leki przeciwbólowe mi nie pomagają.
Nienawidzę tego. Czuję, że zdycham.
Masz Joghurt zatoki! 

 Kochaj mnie mimo wszystko

Do niedzieli jakoś szło
Lukier miód liryczne cudo


Kochaj mnie mimo wszystko


Nagle coś drobiażdżek wręcz
Na manowce złości wywiódł mnie


Kochaj mnie mimo wszystko


Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć jeden raz
Jeśli zwątpisz choć raz
To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
Powrotów nie będzie 


czwartek, 20 grudnia 2012

30.

♫ Bloc Party - Two more years



Słucham tej piosenki od trzech dni i mam całkiem dobry humor. Tak chyba nie powinno być, prawda? Nieważne. 
Dzisiejsza klasówka z historii rozwaliła system. Pozdrawiam fakt, że wczoraj po powrocie ze szkoły cały dzień spałam i się nie nauczyłam. No tak czy siak wychodzimy z sali:
Pamela: Mam nadzieję, że miałaś dobrze bo od ciebie spisywałam.
Ja: Ale że jak? Wiesz, że się nic nie uczyłam? Nie zdam z historii.
Pamela: Powiedziała ta co nie ma ani jednej 1 i 2 z historii.
Ja: Nienawidzę cię.
Pamela: Nie martw się wszystkie abcd miałaś dobrze.
Jestem taka mądra!
Miałam dzisiaj wigilię klasową (pominę fakt, że tylko połowa klasy została). Było śmiesznie i mamy tyle filmików, że oesu. Od września wiedziałam, że moja klasa to patologia ale żeby aż tak... okej Ciastek, okej. Właśnie dzisiaj zdałam sobie sprawę jak bardzo kocham tych ludzi.
Ola się śmieje, że jak rozmawiam przez telefon to gestykuluje, robię miny tak jakbym rozmawiała z kimś twarzą w twarz, np. kiedy się wyłączam to macham do telefonu, a jak odbieram to lekko się kłaniam lub przechylam głowę lekko w bok. Ja nawet tego nie kontroluje, to tak samo z siebie. Grześ miał z tego taki ubaw.. miło. 
Mam mnóstwo pomysłów które chciałabym zrealizować i jakieś pokłady weny z tym, że nie wiem... nie umiem się zebrać by coś z tym zrobić. Jestem taka beznadziejna, no cóż. Może kiedyś się ogarnę.
Znowu jestem chora. Osłabienie (35,7*), wrażenie, że zaraz wykaszlę płuca, ból głowy i ledwo oddycham. Zawsze spoko. A chciałam jutro iść na lodowisko, ale nie, nie mogę. Musiałam się rozchorować. W sumie to od września strasznie dużo choruję. Oesusmaria. Umrę. 
Mama się pyta co chcę pod choinkę. Poproszę pewnego Pana ♥ ewentualnie Pocky, dobrą mangę i nowy telefon, bo LG mnie już wnerwia. Wiem Mamusiu, że to czytasz, więc wiesz... :)))
Piję herbatkę na spedalenie (herbatka malinowa) i sobie tańczę na kanapie. Śmiech na sali!


`Oddałem ci połowę mojego serca a połowę zostawiłem dla siebie by czuć odrobinę Ciebie` ♥

środa, 19 grudnia 2012

29.

♫ Roan i Przyjaciele - Ten zimowy czas

Zachowuje się gorzej niż baba w ciąży, serio. Nie, nie jestem w ciąży. Tak, jestem tego bardziej niż pewna. Rozśmieszają mnie moje humorki i niepotrzebne łzy które biorą się nie wiadomo skąd. No cóż.. miejmy nadzieję, że to był ostatni taki wybryk i że do końca roku to już więcej się nie powtórzy. 
Siedzę sobie właśnie na kanapie i wypełniam kartki świąteczne i piszę listy. Nie wiem jak się z tym wszystkim wyrobię do poniedziałku, tyle tego jest! Cóż.. uwielbiam takie rzeczy. Pisanie listów, życzeń.. to wszystko sprawia, że mam o wiele lepszy humor. Właśnie przez to piszę swoim znajomym strasznie długie listy. Podziwiam ich, że chce im się to czytać, naprawdę. Jedyne co mnie zasmuca to to, że Poczta Polska nie wpadła na pomysł by w grudniu wprowadzić świąteczne znaczki pocztowe. Dlatego większość co mam jest z malinkami. Smutne. Oh no i mam nadzieję, że jak wyślę to wszystko w poniedziałek to dojdzie na czas. Naprawdę. 
Oh i żeby nie było... dziewczynom z akcji wysyłania kartek świątecznych już wysłałam to co miałam wysłać, więc się nie martwcie. 
W sumie to mam naprawdę cudowny humor. Na 15 jestem umówiona więc nie mam dzisiaj zbytnio czasu na nolifienie przed komputerem i oglądanie anime. Ale to dobrze. Jeśli się uda to jeszcze dzisiaj wyląduje na lodowisku! Mam nadzieję, że mi się uda bo specjalnie w środę ostrzyłam łyżwy. 
Zapowiada się cudowne sobotnie popołudnie. 
A teraz zdjęcia robione komórką gdyż iż ponieważ padł mi aparat. To takie smutne!

 Moje stanowisko pracy. 
Tak, wiem, straszna bałaganiara ze mnie.

 Znaczki kupione wczoraj. I znowu te maliny... ;_;
Rawr... strasznie się rozpisuje ;x 

Ciągle pada śnieg,
Niech zasypie nas, 
Całkiem miło jest,
W ten zimowy świąteczny czas.

niedziela, 16 grudnia 2012

28.

♫ happysad - W piwnicy u dziadka

Uwielbiam tą piosenkę. To właśnie przy niej spędziłam wiele szczęśliwych chwil ze znajomymi. Dlatego zawsze gdy mam dobry humor to słucham jej i pilnuje by nic mi go nie popsuło. Oh i brat mi jęczy, że przeze mnie słucha happysadu. Tak, jestem taka genialna. Przestawiłam go z kiepskiego rapu. Jestem Jezus bo Młody.
Dostałam wczoraj najpiękniejszy prezent na święta! Miałam możliwość porozmawiania z osóbką z którą nie miałam kontaktu od ponad roku. Kiedy ta osoba do mnie napisała po prostu się rozryczałam ze szczęścia, a potem zaczęłam się bać. Strasznie się bałam, że zrobię coś źle i znowu kontakt nam się urwie.Wymieniałam z tą osóbką wiadomości do 3 w nocy i ciągle mi mało. Pomimo tego, że spałam dzisiaj tylko godzinę to jestem szczęśliwa. Naprawdę dziękuje za ten prezent ♥
Jeżeli chodzi o to moje spanie. Cóż od soboty śpię wyjątkowo mało bo praktycznie co noc tylko trzy godziny. Wiem dlaczego ale to długa historia. Zastanawiam się jakim cudem mój organizm jako tako jeszcze funkcjonuje, naprawdę. Po za tym będę musiała to wszystko kiedyś odespać. Nie podoba mi się. 
Ale skoro już jesteśmy przy spaniu. Miałam dzisiaj dziwny sen i w tym śnie pojawiła się pewna osóbka, nazwijmy ją C. A więc (nie zaczynamy zdania od `a więc`) C. jest chłopakiem. Śniło mi się, że przed kościołem pilnowałam jakiegoś dziecka, nosiłam je na rękach itp. Nagle podszedł do mnie C. bez bluzki (w śnie była zima i -15*), kurtki... no po prostu goła klata. Zapytałam się go czy nie jest mu zimno, a ten, żebym się nie martwiła. Przejechałam dłonią po jego klatce piersiowej mrucząc coś o tym, że dziecku może się coś stać. A C. mnie po prostu pocałował. To było cudowne. I nagle zmiana scenerii. Ja stoję przed jakąś budką z hot-dogami, a C. jest w środku i przez okienko podaję mi listy w których piszę jak bardzo mnie kocha, a ja w żartach mu odpisywałam, że również go kocham. Nagle zaczął mnie ciągnąć po schodach na górę. Minęłam pokój w którym było dużo dziewczyn w tym ta, która się podoba C. Nagle stanęliśmy, a C. zaczął ścielić swoje pościelone łóżko. 
I się obudziłam. Ja naprawdę nie rozumiem o co chodzi z tym snem. To było strasznie dziwne. Według sennika pocałunek oznacza tęsknotę do czułej miłości albo sympatię do kogoś. A kategoria `otrzymać pocałunek` oznacza, że będę poważna i doceniana. Nic nie rozumiem, serio.. 
Oh no i wszyscy mówią, że idzie odwilż a u mnie sypie śnieg. 
No trudno. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. Póki co ja idę się ubrać, ogarnąć (moje wory pod oczami mnie przerażają) i napić się kakao. Muszę trochę pomyśleć. Tak. 

Ja: Graw!
Ola: Żadne zwierzę nie robi `graw` oprócz Joghurta ♥



sobota, 15 grudnia 2012

26.

♫ Metallica - Nothing else matters

Słucham `Nothing else matters` więc coś się dzieję. Nienawidzę tego utworu przez Ćpuna i wszyscy o tym wiedzą. Kiedy tylko go usłyszę od razu wyłączam radio/telewizję/komputer. A teraz proszę.. sama sobie włączyłam. 
Siedzę zakopana pod kołdrą, śpiworem i poduszkami. Stwierdzam, że zimno mi w stópki. Nie żeby coś ale od zeszłej soboty sypiam po trzy godziny, nie kontaktuje, jestem blada jak ściana i wyglądam jeszcze gorzej niż zwykle (o co bardzo trudno). I w sumie to od jakichś 20 minut płaczę. Dobra, tego ostatniego zdania nie było. Właśnie przed chwilą zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy. Bo w sumie to nie powinnam tak łatwo się poddawać. Mimo wszystko powinnam walczyć do końca. Chociaż jeżeli to ma tak wyglądać to ja chyba podziękuje. I tak naprawdę nie powinnam `oddawać ludzi` tak szybko, zwłaszcza jeżeli są dla mnie bardzo ważni. Jest mi strasznie smutno i nie ogarniam. I w sumie to mam ochotę iść na spacer. 
Joghurcie, masz takie... posrane pomysły. Lecz się.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

25.

♫ Video - Oglądaj TV

Tak bardzo zakochany Joghurt w polskim rocku! Nawet nie wiecie jak bardzo... + nie żeby coś ale uważnie śledzę trasę koncertową happysadu i poszukuje jakichkolwiek informacji na temat tego czy wystąpią w mojej miejscowości. Mam nadzieję, że na wiosnę do nas zawitają! 
Wiecie, że lubię poniedziałki? Nie? No to już wiecie. No bo kto by go nie lubił jeżeli ma dopiero na trzecią lekcje i do tego 5 luźnych lekcji? No właśnie. Z racji tego, że z Olkiem siedzę praktycznie na każdej lekcji w ostatniej ławce pod oknem to o wiele więcej nam można lecz na fizyce to już przechodzi wszelkie pojęcie. Pominę fakt co my odstawiamy bo to porażka. Najważniejszy jest fakt, że zdychamy ze śmiechu. Po dzisiejszej lekcji brzuch mnie tak bolał, że masakra. Oh no i według mojej Fizyczki `nie widzimy promieni słonecznych bo jest dzień, nie noc`. Chyba nie muszę opisywać swojej reakcji? Myślałam, że nauczycielka każe mi wyjść z sali. Cóż i tak bywa. O wosie nic nie mówię bo to była lekcja z serii `tylko niech nie każe nam czytać`. Poważnie. No i potem jakieś tam inne lekcje. Oh na przedsiębiorczości dowiedziałam się, że ZUS pomaga znaleźć ludziom prace! 
Tak pomiędzy lekcjami śmiałam się zdecydowanie za dużo no i K. chciał mnie udusić. A jutro dwie chemie i w środku lekcji mam dwa okienka. Czego chcieć więcej?
W sumie to nawet nie wiem po co to piszę. Ogarnięty Joghurt, tak.
Nie, nie odespałam ostatniej nocy bo znowu spałam trzy godziny. Będzie ciekawie. 
Aktualnie zabijam czas słuchając Video i przeglądając wasze blogi. Kątem oka ogarniam niemiecki i płakać mi się chcę na myśl, że zaraz muszę wyjść z psem na dwór. Dlaczego ja? 
Mam już pocztówki do wysłania. Trochę tego jest. 
I w sumie nie ma dzisiaj nic w telewizji. Wyczuwam anime. 
I tak sobie myślę, że chyba pojadę z mamą i Młodym w czwartek do Warszawy. Tak. 







niedziela, 9 grudnia 2012

24.

♫ De Su - Kto wie

Jest godzina 12:28. Mama właśnie wyszła z domu, tata dzisiaj wyjechał (mam cichą nadzieję, że będzie na święta), Młody siedzi ze znajomymi i grają na xboxie (pewnie zaraz do nich dołączę), a ja mogę w spokoju napić się kakao i napisać notkę. 
Spałam dzisiaj niecałe trzy godziny więc miałam dużo czasu na przemyślenia. Zdałam sobie sprawę, że kiedy zakładałam Ciastka we wrześniu nie sądziłam, że wytrzymam tak długo. Cóż... fakt, bloguje już jakieś 5 lat ale nigdy jakoś nie przywiązywałam się do swoich blogów. Jednak na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie, że miałabym zostawić Ciastka. Po prostu Go Kocham. Nigdy też nie sądziłam, że zadomowię się na blogspocie, a tu proszę! Nawet gdyby Onet powrócił do swoich blogów i wszystko byłoby po staremu to ja i tak bym już tam nie wróciła. Oh no i jeszcze Blogerzy... od września zyskałam tak wiele jeżeli chodzi o blogowanie. Podejrzewam, że nie szybko się mnie pozbędziecie.
Jeżeli chodzi o wczorajszy dzień - jak najbardziej udany. Co prawda byłam umówiona z Olkiem na 12, a ta przyszła jakoś przed 17, ale cii. I tak było bardzo miło. Zauważyłam, że praktycznie nie ma soboty, żeby Oli u mnie nie było. Już nawet moja mama w środku tygodnia się pyta `Ey, jest środa... Ola u nas w tym tygodniu będzie czy nie?` a ja zawsze odpowiadam: tak mamo, tak. Nawet mama się już przyzwyczaiła, że soboty spędzam z Olą. Czego chcieć więcej? Muszę jej coś kupić na święta! 
Ogólnie w nocy praktycznie nie spałam i doszłam to kilku wniosków: historia lubi się powtarzać (w moim wypadku będzie to już trzeci raz); zbyt szybko przywiązuje się do ludzi; zdecydowanie za szybko ufam ludziom, a potem ryczę, że znowu mnie zranili. Nie powinnam się do ludzi tak szybko przyzwyczajać. Postanowienie na Nowy Rok? Nabrać dystansu. Jasne, bez przesady. Ale jednak. Nie uśmiechają mi się takie noce jak dzisiaj. W sumie i tak nie napiszę o co chodzi bo to długa historia, cóż. Może kiedyś. 
Jeżeli chodzi o przyszły tydzień to bez komentarza. Ale jednak pochwalę się, że weszłam wczoraj na librusa (tak, mamy to gówno) to moim oczom ukazała się trójeczka ze sprawdzianu z chemii. Joghurt fuck yea! Joghurt humanista, Joghurt który się nie uczył do chemii nic a nic. Czyżby to jeden z tych świątecznych cudów o których tyle się mówi?
Jeżeli chodzi o same święta: zaczęłam już pisać listy. Tak. Jednym z moich postanowień w tym roku jest wysłanie listu wszystkim kochanym osóbkom, których nie mogę widzieć codziennie. Jutro idę po kartki, koperty, znaczki i dobre coś w ramach prezentów. Nie mogę się już doczekać aż je wyślę! Uwielbiam pisać listy i je dostawać. Jasne, telefon też jest miły ale list mogę schować do pudełka (kiedyś wam je pokażę), w liście mogę napisać o wszystkim, po za tym o wiele milej jest dostać list/kartkę świąteczną aniżeli meila. Naprawdę. Jasne, trochę to kosztuje ale ponoć uśmiech na twarzy drugiej osoby jest bezcenny. A Wy wysyłacie listy swoim znajomym? Nie chodzi tu tylko o święta, ogólnie.
Właśnie moja Ola parę razy w miesiącu dostaje listy. Uwielbiam patrzeć na jej uśmiech kiedy przybiega do szkoły z kopertą w dłoni. A potem na lekcjach czyta ten list i piszę plan wypowiedzi, żeby nie zapomnieć. Naprawdę to miły widok. No i na dzień dzisiejszy ciągle czekam na list od swojej Emily.
Lodowisko otworzyli u nas dwa tygodnie (?) temu, a ja byłam tam tylko dwa razy! Pewnie w następnym tygodniu zacznę nadrabiać braki na lodowisku, zobaczycie. 
Oh.. i zaczęłam znowu robić gify na gifyo. Jeden mogę Wam pokazać bo akurat nie ma na nim mojej twarzy.
Nie mogę się już doczekać świąt, naprawdę. Oh.. i czy tylko mi tak szybko czas zleciał od września? 



piątek, 7 grudnia 2012

23.

♫ AC/DC - Highway to Hell

Słucham AC/DC od jakiś... odkąd wróciłam do domu w sumie. I od tego czasu próbuje się zabrać za napisanie notki. Tak, wiem, mój zapał rozwala. Nim przejdę do notki i w sumie jeszcze nie wiem czego to chciałam napisać, że od ponad tygodnia nie słucham niczego innego niż AC/DC i boje się, że to w końcu przełoży się na moją psychikę. Także ten. 
Jeżeli chodzi o Mikołajki to zacznę od tej smutniejszej części by potem poprawić sobie humor. Właśnie wczoraj ciocia uspała swojego jamnika. Jest strasznie przykro z tego powodu bo była od... zawsze? Pamiętam, że jak dziadek odbierał mnie ze szkoły (miałam wtedy z 7 lat) i zaprowadzał do siebie do domu to zawsze siadałam w fotelu a pies ze mną. Dziadek strasznie się denerwował, bo pies nie powinien siedzieć w fotelu bo to miejsce dla ludzi blahblahblah. A ja zawsze w ryk, że nie ma prawa zganiać psa. I ustępował. Mam zdjęcie na którym miałam z 6 lat. Miałam pokazać jak bardzo kocham Punie; biedactwo na zdjęciu jest tak strasznie mocno przeze mnie przytulana. No cóż... pies już swoje lata ma, a że miał jakiegoś guza i strasznie cierpiał.. szkoda. 
Jeżeli chodzi o sam czwartek to ogólnie pozytywnie. Co prawda miałam swój aparat ale wyszło tak, że więcej zdjęć robiłam innym i praktycznie mnie na nich nie ma więc czekam aż P. mi wyśle zdjęcia ze swojego aparatu. Wysyła je już godzinę ale mniejsza o to. Do tego rodzice o 5 rano pojechali gdzieśtamgdzieśtam odebrać wizę dla taty. O 6 rano telefon i tata mnie budzi. Odebrałam, powiedziałam, że wstałam i już chciałam się wyłączyć a tata do mnie z tekstem `zajrzyj pod poduszkę, Mikołaj dzisiaj był` i się wyłączył. Dostałam tyle czekolady, że szok! Tyle wygrać... Dziękuje Wam Mikołaje. W szkole większość lekcji była wolna. Nawet Sor na w-fie nam odpuścił (cuda jednak się zdarzają)! Potem zadzwoniłam po Olę i razem z K. poszłyśmy na miasto, a ostatecznie wylądowałyśmy u mnie. Uwielbiam takie dni.
Dzisiaj? Od kilku miesięcy chodzą po mieście plotki, że chcą sprzedać nasze LO, a uczniów przenieść do zawodówki. Wczoraj ukazał się artykuł w lokalnej gazecie co nagłośniło tą sprawę. Dyrektor przy całej szkole zdementował te plotki i poprosił Nas, uczniów byśmy wzięli się w garść. A na koniec powiedział, że na dworze pada mokra woda. Tak więc według mojego Pana Dyrektora ja mam wodę mokrą a on suchą. Tak. Oh no i mam tylko jedną 2 z polaka, a reszta to same 4, a Sorka chce mi wystawić na półrocze trzy. Zawsze spoko,nie?
I na koniec wam powiem, że znowu jestem chora. Nie oddycham. Ledwo mówię. Kaszle. Umrę. Ja to mam szczęście. 


środa, 5 grudnia 2012

22.

♫ Hey - Katasza

Byłam dzisiaj na pogrzebie. Koledze z klasy umarł ojciec. Po prostu go nie obudzili.. Na cmentarzu podeszłam do M. tylko ja i wychowawczyni. Powiedziałam, że mi przykro i że zawsze może na nas liczyć. Płakał. Podziękował. Tak strasznie płakał... na zewnątrz nie było tego aż tak widać, ale w środku... wystarczyło spojrzeć w jego oczy. Kiedy go przytulałam byłam taka ostrożna, delikatna.. jak nie ja. Bałam się żeby mu czegoś nie zrobić. Tak cholernie się bałam, że jeżeli mocniej go przytulę to on się rozpadnie na milion drobnych kawałeczków. Czułam, że nie przytulam człowieka, który nie jest pewny czy może bezpiecznie stąpać po ziemi. Tak bardzo nie chciałam.. go zbić. M. dzisiaj to była taka porcelanowa lalka. Taki delikatny, nieufny... Nie umiem tego opisać.
Wiecie co mnie najbardziej rozbiło? Zachowanie niektórych dziewczyn z mojej klasy. Myślałam, że w pewnym momencie im przywalę. Glanem. W ryj. Przed kaplicą ja, K. i wychowawczyni stałyśmy i rozmawiałyśmy. Cicho się śmiałyśmy i uśmiechałyśmy. Kiedy wszystko się rozpoczęło to zachowywałyśmy się poważnie i tak jak wypadało. Wychowawczyni weszła do kaplicy, a ja z dziewczynami zostałam na dworze. I jeb.. D. z twarzą, że wychowawczyni jest niepoważna, że się tak zachowuje i jak ona tak śmiała blahblahblah. Takie tam. Ja jej delikatnie zwróciłam uwagę, że sama śmiała się dwa razy głośniej, po za tym wychowawczyni zachowywała się tak przy mnie i K. więc bez przesady. A ta dalej swoje. Na cmentarzu K., wychowawczyni i ja byłyśmy spokojne, a D. z dziewczynami śmiała się na cały regulator. Kurcze? Do M. podeszłam tylko ja z wychowawczynią, ponieważ dziewczyny robiły wielką łaskę. Mało tego D. się dziwiła, że ludzie się na nią dziwnie na cmentarzu patrzyli. CIEKAWE DLACZEGO?
To tyle jeżeli chodzi o dzisiejszy dzień. Nic więcej.
Oh, są u nas goście. Miałam umowę z mamą, że mnie nie wołają ani nikt do mnie nie wchodzi bo siedzę nieumalowana, w dresie, nieuczesana. I co? Musieli mnie zawołać. Musieli. I jeszcze pretensje, że tata musiał wyjść z psem. Przepraszam bardzo, że musiałam założyć inne spodnie. Ugh. Do tego Młody robi mi wąty, że nie chcę mu dać laptopa żeby mógł sobie pograć w fife. Tak. Zła ja.
Jutro mikołajki... chyba nic nie dostanę.
Nie żeby coś ale strasznie podoba mi się ta piosenka, wiecie?

niedziela, 2 grudnia 2012

21.

♫ Ira - Parę chwil

Piszę teraz bo tata dzisiaj wrócił i tak jakoś w sumie nie było czasu. Nawet nie wiem co tu chcę napisać. Nie pierwszy raz tak mam, ale dobra. Słucham sobie Iry i staram się jakoś ułożyć to co mi siedzi w głowie. Przez ten weekend praktycznie odcięłam się od ludzi których widuje codziennie w szkole. 
Od września myślałam, że wszyscy są cudowni, kochani i super. Dopiero dzisiaj mnie oświeciło jak bardzo są zakłamani i próbujący za wszelką cenę udowodnić mi gdzie moje miejsce. Oczywiście nie wszyscy, ale jednak. No bo przepraszam bardzo ale nie rozumiem pewnej rzeczy: najpierw obrabiasz komuś dupę a potem robisz sobie z nim słit focie na fejsa. Przepraszam, oszalałam. Nie wiem ja tak mam, że jak kogoś nie lubię i obrabiam mu dupę (tak, zdarza mi się, możecie mnie ukrzyżować) to trzymam się od tej osoby z daleka, nie interesuje się jej życiem i mam ją w głębokim poważaniu. A tu w sobotę zobaczyłam coś zupełnie innego. Laska nr. jeden obrabia lasce nr. dwa razem z całą klasą dupę, a następnego dnia mówi jak ją kocha i robi sobie z nią zdjęcia które potem lądują na fotoblożku czy gdzieś jeszcze indziej. Ludzie są tacy zabawni, naprawdę. 
Mam ochotę wybuchnąć śmiechem kiedy parę osób próbuje mnie usadzić, uciszyć lub po prostu zrobić wszystko bym straciła wiarę w siebie i wiedziała, że zawsze powinnam pytać o pozwolenie nim w ogóle pomyślę. Chyba w każdej klasie znajdą się takie osoby, które chcą usadzić innych. Joghurt się buntuje i nie pozwoli by ktoś mu mówił co ma robić. Wybaczcie, ale to nie gimbazjum kiedy mogliście robić ze mną co chcieliście, tak. 
Oh i również nie rozumiem osób które najpierw liżą mi dupę, a potem ją obrabiają wzdłuż, wszerz i po przekątnej. Ja rozumiem, że nie każdy jest idealny i takie tam, ale bez przesady. Myślenie w kategoriach `podliżę się jej, zdobędę zaufanie a potem wyjawię na forum szkoły` nie ma sensu, naprawdę. Z reguły to co w głowie mam na języku, ewentualnie daje wam do zrozumienia jak jest. Po za tym wybaczcie, ale zwierzam się ze wszystkiego tylko jednej osóbce, więc po co to wszystko? Nie szkoda wam czasu?
Tak mówcie mi, że jestem nieidealna, głupia, brzydka, gruba, że mam krzywą twarz, że jestem strasznie dziecinna, a moim optymizmem można się pociąć. Proszę, mówcie mi tak dalej. Czekam. Tylko wiedzcie jedno - ja z pewnymi osóbkami mam z tego tyle śmiechu, że pewnego dnia przez was zejdziemy. Ale dobrze, róbcie tak dalej. Karma i tak do was wróci, zobaczycie. A teraz buziaczki frajerzy, idę zaraz spać.

Aha, jeżeli myślicie, że bez znajomości można coś w tym świecie osiągnąć, a pieniądze nie są potrzebne do spełnienia marzeń - mam dla was złą wiadomość. Niestety życie to nie bajka i nic za dotknięciem czarodziejskiej różdżki się nie spełni, serio. Bez nazwiska, znajomości, pieniędzy... niewiele zrobicie. No chyba że się sprzedacie - w tedy wam pogratuluje... głupoty i braku szacunku do siebie. Nie żeby coś, ale piszę tylko to co zauważyłam. 

Myślę, że kocham pewną osobę tak bardzo, że nie wyobrażam sobie bez niej dnia. Tak bardzo się cieszę, że mam ją na wyciągnięcie ręki. Tak bardzo się cieszę, że widuje ją codziennie. Tak bardzo się cieszę, że mogę jej powiedzieć o wszystkim. Tak bardzo się cieszę, że ją mam. Tak bardzo się cieszę, że dzięki niej odzyskuje wiarę we własne siły. Tak bardzo się cieszę, że dzięki niej każdy mój dzień jest piękny. Tak bardzo się cieszę, że dzięki niej cieszę się na myśl o poniedziałku. Tak bardzo ją kocham. Tak Kochani, jest to dziewczyna.