czwartek, 6 lipca 2017

109.

♫ Christina Aguilera & A Great Big World - Say something

Say something, I'm giving up on you
I'll be the one, if you want me to.
Anywhere, I'm would've followed you.
Say something, I'm giving up on you.

And I am feeling so small.
It was over my head
I know nothing at all.

And I will stumble and fall.
I'm still learning to love
Just starting to crawl.
01:12
Znowu przychodzę tutaj o jakiejś chorej godzinie. Może to dlatego, że ja cała jestem chora?
Ciągle noszę w sobie powody do płaczu, ale staram się być silna i jakoś się trzymać. Gromadzę w sobie to wszystko. Można to porównać do... walizki. To jak pakowanie się na wakacje. Masz tyle rzeczy, że żeby zamknąć walizkę musisz na niej położyć dwa słowniki, encyklopedię i jeszcze na tym usiąść. Ja tak mam z moimi powodami do płaczu, staram się je spakować i jakoś sobie radzę. Ta torba ledwo się domyka, ale jednak. Gorzej, kiedy dochodzą nowe rzeczy. Z tym już nie umiem sobie poradzić. Po prostu nie mam już miejsca, żeby to gdzieś upchnąć.
Powoli rezygnuje z siebie. To niby tylko kilka dni, ale jednak. Zaczynam też odpuszczać inne rzeczy. Tak cicho się wycofuje. Mam nadzieję, że uda mi się zniknąć. W ciągu 12 dni schudłam ponad 5 kilo i niby okej, bo jestem grubym człowiekiem, ale...to wszystko ze smutku, żalu, zadręczania się i małej nienawiści do siebie samej. To chyba źle. Nie wiem. Chciałabym mieć ładną twarz, chudy brzuch, zgrabne uda i drobne rączki. Chciałabym się podobać. Żeby mój uśmiech był uroczy, a oczy się świeciły. Żeby moje włosy były proste i zawsze idealnie ułożone, a mój tyłek tak fajny, że patrząc się na niego ma się ochotę go klepnąć. Nie wiem. Chciałabym fajnie wyglądać, ale wielu rzeczy chyba nie umiem zmienić. Staram się już tyle czasu... O swoim charakterze nawet nie chcę pisać.
Wypisuje głupoty, ale ciągle brakuje mi słów na opisanie tego jak się czuje i co mnie boli. Nie umiem nawet z siebie tego wszystkiego wypłakać. Może powinnam krzyczeć?
Mnie się nie da lubić przez dłuższy okres czasu i chyba muszę się z tym pogodzić. Będę sama. Okej. Najwidoczniej tak musi być. Gdzieś jestem źle skonstruowana.
Znajomość ze mną to chyba tylko rozczarowanie. Zapominam o czym ktoś ze mną rozmawia, nie umiem rozmawiać o problemach, często chcę robić jakieś nieznaczące głupoty, a jeszcze częściej chcę tylko czytać, słuchać muzyki i leżeć w łóżku. Lubię siedzieć na dupie i patrzeć się przed siebie, nie rozmawiając. Nie umiem się postawić na miejscu drugiej osoby, chociaż bardzo się staram. Generalnie z moich starań nie wynika nic dobrego, bywa tylko gorzej. Bycie ze mną to tylko problemy, narzekanie i nerwy.
Buduję wokół siebie ściany. Może uda mi się zniknąć? Przynajmniej wtedy wszyscy będziemy bezpieczni. Nie pozwolę już nikomu się do siebie zbliżyć, tak będzie łatwiej. Nikt nie będzie cierpieć. I tyle. Wystarczająco dużo osób już zraniłam.


2 komentarze:

  1. ej, uszy do góry, wszystko się ułoży i będzie cudownie. nawet najgorszy czas kiedyś się kończy, by ustąpić miejsca temu lepszemu. dobrze, że wchodzisz tutaj o chorych godzinach - kiedy człowiek jest chory, to potrzebuje się wygadać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ps. dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń