wtorek, 22 października 2013

85.

♫ Punk Brothers - Zimno mi w nos

Siedzę sobie w czarnych skarpetkach. Czarnych, grubych, ciepłych, miękkich skarpetkach, które są odzwierciedleniem mojej duszy. Hej, nikt nie mówił, że jestem normalna.
Weekend spędziłam na czytaniu książek, oglądaniu filmów, piciu niezliczonej ilości herbaty i snuciu się z kąta w kąt. Zaobserwowałam pewną rzecz, a mianowicie... nie mogę siedzieć przy laptopie dłużej niż godzinę, bo zaczyna mnie strasznie boleć głowa. Tak, ja wiem, że ta informacja odmieniła wasze życie. High five!
Wczoraj byłam na pobraniu krwi i u dwóch lekarzy. Dzisiaj konsultacja. Jak to powiedział mój lekarz (cytuję): "Złotko... zdrowiejesz bardzo szybko, możesz słodzić ile chcesz, bo cukrzycy nie masz, ale nie całuj się póki co z chłopakami, bo cały czas kaszlesz. Dorobiłaś się podczas całowania, prawda? Jest mi smutno, bo jesteś zdrowa, a ja nie będę mógł się z tobą pobawić." Ha! Jestem zdrowa! I tak, kaszlę jak podczas gruźlicy i nie, nie całowałam się z chłopakiem. Ktoś zaraz sobie pomyśli, że mój doktor jest pedofilem. Nope! Mój lekarz ma taki sposób bycia i za to go lubię. Powiedziałam mu, że jak chce się pobawić to może wystawić mi zwolnienie za dwa dni. Zapytał się, czy chcę zwolnienie do końca tygodnia. I co? I mam zwolnienie do końca tygodnia. Jestem głupia, bo jutro idę do szkoły.
Tydzień temu zamówiłam od Waneko mangi i dopiero wczoraj je wysłali. Jestem zła, bo kurde, no. Ja tutaj sobie płacę elegancko za przesyłkę, bo ma być szybko, a oni ją dopiero tydzień później wysyłają! Chrzanić moje życie. Pocieszam się tym, że moja bluza dzisiaj przyszła.
Mam do sprzedania kostkę. Ona sobie u mnie tylko leży, miałam ją na swoich plecach z cztery razy. Jak powiem Alex, że chcę sprzedać Fabiana to mnie chyba ukatrupi. Trudno! Chcę plecak vintage (wiem nawet jak to się nazywa! Ten słeg.) i taki ładny sweterek. O matko, czego ja nie chcę. Jakoś na wiosnę chciałam mieć cztery dziurki w uchu, pamiętacie? Dalej chcę. W listopadzie najprawdopodobniej kupię kolczyki, ale jest jeden problem... nie oddam swojego ucha Pameli! Co jak co, ale aż taką masochistką to ja nie jestem.
Ciekawostka na dziś: można sprzedać dziewictwo nawet za pięćdziesiąt tysięcy złotych. 
Jak sami widzicie u mnie nic się nie dzieje. Nie lubię pisać, kiedy u mnie nic się nie dzieje. To jest takie... męczące, bo mam wrażenie, że moje posty to takie masło maślane. Wiecie, co się napisze to się nie odpisze.
Z tego co mi wiadomo to Pamela przychodzi do mnie w sobotę i będziemy robić dynię. Na polski mamy nakręcić reportaż, a klasowy projekt z wosu stoi w miejscu. Szkolne życie, takie fascynujące.

piątek, 18 października 2013

84.


♫ Sidney Polak - Otwieram wino 

Otwieram wino ze swoją dziewczyną! Te godzinne podróże do Warszawy z rodzicami i młodym. Słuchanie Sidneya, Liroya, Łez, Ich troje, Szymona Wydry... było zabawnie. Zawsze. Teraz tego słucham i z rozbawieniem stwierdzam, że dalej znam tekst piosenki. Jest dobrze. Leżę w swoim łóżeczku opatulona kołderką. Palące się świeczki stoją w całym pokoju, czekolada leży obok mnie, a lektury czekają grzecznie w torbie. Oba telefony wyłączone. Listy i pocztówki tak ślicznie wyglądają w szkatułce. Mimo wszystko jest dobrze. Spokojnie. Odcinamy się. Izolacja. Kocham to.
Ostatnie dwa tygodnie były bardzo zabawne, naprawdę. Miałam adoratora-prześladowcę! Były to tylko dwa dni, ale i tak ledwo to zniosłam. Za bardzo się denerwowałam, bo nie miałam pojęcia, co z tym chłopcem mam zrobić. Dobrze jest mieć kolegów. Kolegów, którzy uświadomią takiemu delikwentowi, że nic z tego. Po za tym ja z tym adoratorem męczyłam się dwa dni, a oni... dwa tygodnie! W każdej rozmowie ten chłopaczek o mnie wspominał. Michał się śmiał, że adorator miał takie błyszczące oczy i napis, że będę jego. Ups, nic z tego. Ale ja jestem okrutna. Będę się smażyć w piekle, mówię Wam to. 
Tak z dzisiaj: zostałam złodziejem. Rozpłakałam się, potem zdenerwowałam, a teraz mnie to wszystko jakoś niespecjalnie obchodzi. Myślałam, że ludzie w mojej klasie umieją słuchać, myśleć i ogólnie jakoś się zachować. Pomyliłam się. Jak bardzo się pomyliłam! Kamis, która również została posądzona o kradzież nie wie, co ma począć. No tak, bo przecież my we dwie tak melanżujemy za klasowe pieniądze, hoho! Wiecie...  narkotyki, szampan, noc w Las Vegas i te murzyńskie dziwki z jedną nogą tańczące kankana. Tak się bawi przewodnicząca i skarbnik klasy drugiej licealnej! Zapraszam Was na imprezę, ja stawiam! Co z tego, że z tych imprez nic nie pamiętamy i dziwnym trafem hajs zawsze się zgadza. Magia. Oddałyśmy wszystkim pieniądze, obie rezygnujemy ze swoich funkcji. Kapitan zawsze idzie na dno ze swoim statkiem, ale nie my. My jesteśmy jak szczury, które się ewakuują, nim będzie za późno. Tak. Siądziemy sobie na jakiejś wysepce i z popcornem będziemy oglądać to przedstawienie. 
Z mojej szkoły chcą zrobić jakiś haj skul mjuzikal do hip hopu. Bardzo kiepskiego hip hopu. Chyba im nie wyjdzie, ale dobra. Kuba jest zły, bo skreśliłam go z listy, smuteczek. Potrzebny mi ktoś, kto by mnie przytulił. Nie wiem, czy jestem wyjątkowa, ale mniejsza z tym. Lubię swoje łóżko. Matko, jak ja je kocham! Bez szans na lepsze jutro. Pogoda się popsuła. Listy czekają. A co z Wami?
Miłość, Mateuszu.


niedziela, 6 października 2013

83.

♫ Kings of Leon - Supersoaker

A ja mam rodzinę kasztanów! I moje kasztany są Rumunami! Tak, mam depresje i zbierałam wczoraj kasztany. Jednemu narysowałam oczy i uśmiech, bo cieszy się, że jest z patologicznej rodziny. Właśnie ogarniam blogspota i opiekuje się kasztanami. Wezmę je jutro do szkoły. 
Alex i ja mamy depresje. Nastoletnia depresja ma to do siebie, że kiedy obie przyjaciółki (w humorze depresyjnym) się spotkają to odwalają takie głupoty, że to po prostu wstyd. Śmieją się i pocieszają, tak. Chodziłam wczoraj z Alex godzinę po lidlu i wszystko komentowałyśmy. Wyszło, że dostanę miękkie, grube, ciepłe skarpetki w których się poślizgnę i rozwalę głowę. Alex kupi mi lidlowe laczki do szpitala i pampersy, żebym nie musiała chodzić do łazienki. Kiedy umrę to dostanę seksowne, zielone bokserki i żółty znicz bez zapałek, bo Alex na nie nie stać. Przynajmniej wiadomo jak umrę! Całe życie na przypale.
Mam siedemnaście lat i jak widać wiele się u mnie nie zmieniło. Dalej nie mam mózgu i jest mi z tym wyjątkowo dobrze. MYŚL. Chyba nie. Od dnia 23 września jestem sweet siedemnastką i jest mi z tym jakoś tak... wygodnie? Niby nic się nie zmieniło, ale jednak. Jest inaczej. Jakoś bardziej troszczę się o swój tyłek niż wcześniej. Bardziej siebie pilnuje, uważam. W pewien sposób lubię siebie i staram się ukryć swoją niską samoocenę. Jest cudownie! Pominę fakt, że już od kilku osób usłyszałam, że jestem wredna, chamska i nie wiadomo jak bardzo jeszcze zła. Ale co tam! Lubię to. Przynajmniej jest śmiesznie. 
Czytam dużo książek, wypijam hektolitry herbaty i staram się wysypiać. Zdrowy egoizm zawsze w cenie.