wtorek, 30 października 2012

14.

Piszę szybko, bo mam dobry humor i nie chcę tego zepsuć jakimiś niepotrzebnym gdybaniem w przeszłości i rozmyślaniem nad problemami trzeciego świata i zawracaniem sobie dupy ludźmi, którzy mają mnie gdzieś. Tak, Joghurt i jego podejście do sprawy.
Wspominałam ostatnio, że jestem strasznie dziecinnym człowiekiem. Właśnie zdałam sobie sprawę, że lubię to w sobie. Takie dziecinne podejście do życia. Wszystko jest dobre, każdy wspaniały i po prostu och i ach. Jak każde dziecko biorę głębszy oddech by zachłysnąć się tym światem i więcej o nim wiedzieć. Lubię obserwować ale o wiele większą frajdę sprawia mi dotykanie i wypróbowywanie. Wszystko muszę sprawdzić i o wszystkim muszę się przekonać na własnej skórze. To takie głupie i słodkie jednocześnie. Do tego dochodzi ten mój optymizm. Jestem wspaniała.
Tak z innej beczki to chciałabym podziękować osobom które ratują mój zadek przed sprawdzianami i udostępniają mi swoje ściągawki i inne pomoce naukowe. Do tego na sprawdzianie nasze migi. Hah, kocham Was. Lubię chodzić do szkoły dla tych ludzi, tak.
A teraz matematyka i historia :D
Macie jeszcze piosenkę której słucham od jakiś 20 minut. Już wiem co jutro będę oglądać!



EDIT 19:40
Nie wzięłam się za lekcje, ale za to piosenki Disneya cały czas podbijają moje serduszko na nowo.

niedziela, 28 października 2012

13.

10:10 a ja się zabieram do pisania tutaj. Odwala mi coraz bardziej, ale dobra.
Siedzę sobie z kakao i laptopem i jest mi bardzo dobrze. Przeraża mnie tylko lista rzeczy które muszę na jutro zrobić. Masakra jakaś. Tak to jest jak się opuszcza tydzień szkoły. Głupia choroba. Do tego znowu coś mnie bierze (bez skojarzeń).
Wiele osób wypomina mi, że zachowuje się jak dziecko. I tu już nie chodzi o mój optymizm którym rzucam na wszystkie strony jak jednorożec swoim tęczowym gównem. Chodzi o moje podejście do ludzi; o to, że ufam wszystkim choć nie powinnam. Czepiają się, że jestem człowiekiem pospolitym bo lecę praktycznie do każdego z otwartymi ramionami (dobrze, że są to tylko ramiona a nie nogi). Moje zachowanie niewiele się różni od takiego dzieciaczka w pierwszej klasie podstawówki.
Jestem maniaczką kreskówek i gdy tylko rodzice zostawią piloty w spokoju ja przełączam na kanały z kreskówkami i cieszę się jak głupia bo leci odcinek którego jeszcze nie widziałam. Mam swojego pluszaka którego nie oddam za nic  bez którego nie zasnę. Nie mogę zbyt długo być sama bo po prostu zaczyna mi odwalać. Jak dziecko. Dużo dziecko. Szesnastoletnie dziecko. Podziwiam ludzi którzy ze mną wytrzymują, naprawdę.
Powinnam jeszcze dodać, że tracę przy bliższym poznaniu i to jest chyba najgorsze. Niewiele osób wytrzymuje mój sposób bycia i wiem, że przez to kiedyś pewnie zostanę sama jak.. forever alone. Nie uśmiecha mi się to. Mogę jedynie liczyć na to, że te osoby które są teraz ze mną jakoś wytrzymają.
Ostatnio się przekonałam, że ktoś kto cały czas zapewnia mnie, że dalej mnie lubi, że mam się nie martwić i tak dalej i tak dalej jest po prostu zwykłym dupkiem myślącym tylko o sobie. Nienawidzę siebie za to, że daję się tak wykorzystywać. Człowiek spowiada mi się ze swoich problemów, ja mu pomagam a ten to po prostu wykorzystuje i robi wszystko by w najgorszym momencie mi dojebać. Przyjaciele. Chyba w dupie. Wszystko w dupie. Mam pojemną dupę.
Tak z innej półki. Obejrzałam sobie wczoraj `LOL` z Cyrus. Świetny film. Zakochałam się. Polubiłam gwiazdeczkę disneya i pokochałam jej oczy. Są świetne. Na koniec piosenka.
Tylko trzy dni do szkoły. Boże, dziękuje.
Ale nie jest źle, serio.







Powinnam się leczyć, ale ciii.

No I won't let you go, now you know
I've been crazy for you all this time
I've kept it close, always hoping
With a heart on fire
A heart on fire
With a heart on fire
A heart on fire


Zakochany    Ciastek.

niedziela, 14 października 2012

12.

Pies cały ranek przeleżał mi na brzuchu z głową na moich cyckach. Kochane stworzonko.
Sypiam po 3 godziny i wyglądam jak zombie. Żeby jeszcze chciało mi się malować...
Ogólnie to mam dużo nauki, zadań i wszystkiego. Oczywiście wpakowałam się w projekt na wok i muszę umieć wszystko na pamięć. Mózgu, czemu?
Znając życie za wszystko wezmę się o 22, bo niedziela jest za krótka na nołlajfienie przed kompem/xboxem/telewizorem.
Mam ochotę pogadać z Ćpunem i Dupą i Kurwnem i Putinem i w ogóle. Już dochodzi do tego, że pytam wszystkich i wszystkiego czy mają z kimś kontakt. Ćpun siedzi w Holandii bo tam łatwiej o towar, Kurwan w Krakowie.. muszę się wybrać do Krakowa. Putin w Częstochowie.. tak, będę łazić od domu do domu `Dzień dobry, jest Putin?` O, albo z Trampkiem bym sobie porozmawiała... głupek wyjechał do Londynu i zero kontaktu. Tak, bo Anglia to kraj trzeciego świata. Śmieszne, uzależnić się tak od drugiej osoby.. Bo w sumie to nie jest źle, kiedy mam wypełniony czas i nie mam nawet ochoty myśleć o tym co mnie otacza. A tu w taką niedziele bum! i wszystko szlag trafia.
I w sumie to jestem sama jak palec w... jak palec. Tak.
Ćpasz, pijesz, nie ma Cię. Telefon byś chociaż odebrał.
Wypadałoby się w końcu ubrać, co?



na szafce tu obok przy drzwiach
niedokończona paczka fajek
nasze radio wciąż gra
a ty odchodzisz trzydziesty raz

ale nie jest źle przecież wiem że i tak kochasz mnie
wszak i ja kocham ciebie i tak
(...) 
niezapłacony prąd i gaz
wyczerpany zapas miodu
kto temu winien wszystkiemu no kto jak nie ja

poniedziałek, 1 października 2012

11.

Padanie na ryj jest moim ulubionym zajęciem, wiecie? Właśnie doczłapałam się do domu i klapłam. Nie mam ochoty ruszać tych podręczników, zeszytów. Po prostu nie i już. Bunt, kurcze pieczone.
Mam iść juro na galowo do szkoły, ślubowanie i te sprawy. Szczerze? Nie mam ochoty. Proszę was... na rozpoczęcie roku poszłam w balerinach, kiedy wracałam to koło croppa zdjęłam buty i szłam boso. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę. Dlatego postanowiłam, że pójdę w martensach, o. Dobrze, że są czarne, yhym.
Zmarnowałam trzy godziny z życia na pracę z woku i wypracowanie z polskiego. I co? I nic. Niczego mi nie ocenili. Oesu, te trzy godziny minęły bezpowrotnie na pisanie durnego wypracowania. To ja się może powieszę, czy coś, a wy czytajcie dalej.
Ogólnie to po raz pierwszy weszłam do szkolnej biblioteki w celu poszukania ciekawych książek. Maaatko! Cały regał przeznaczony na książki o ćpunach, anorektyczkach, bulimiczkach i wszystkich innych patologiach jakie widział ten świat. Trafiłam do nieba, serious. Mogę tam siedzieć i spać i żyć byle tylko były książki.
Czy tylko ja zapomniałam o tym, że wczoraj był dzień chłopaka? Teraz muszę wszystkim powysyłać życzenia. Niby nic trudnego, ale.. ja muszę napisać życzenia z serca, tak. Dla mnie bezpłciowe `wszystkiego najlepszego` jest obrzydliwie oklepane i osobiście rzygam już tym na wszystkie strony. Ludzie, naprawdę nie stać was na nic oryginalnego? Naprawdę Internet aż tak wypalił wam mózgi, że nie jesteście w stanie złożyć życzeń prosto z serca? Chociaż w sumie ja ChujaMuja mam ochotę w tych życzeniach zwyzywać od najgorszych i życzyć jak najgorzej. Oh, Joghurcie, Joghurcie co z Ciebie wyrośnie?
NI. będzie mnie przestawiać na `łagodne przekleństwa` typu: kurcze pieczone. Nie wiem jak mi to wyjdzie, ale dobra. Szlachetny Joghurcik spróbuje.
Ja tym czasem idę skejpajać i uczyć się chemii, o.
Do napisania.

`Nienawidzę tych reklam, które dwoją się i troją, żeby w nas obudzić chęć kupienia durnego produktu, którego się nawet nie potrzebuję; mówią ci na "ty", żeby ci sprzedać cytrynową Fantę, bo jesteś młody, bo młodzi są cool i opóźnieni i trzeba im mówić na "ty", bo inaczej nie zrozumieją, co się do nich mówi, i ten głos w tle reklamowej modnisi napalonej na dezodorant, szminkę, kremy i kremy depilujące, bo wszystkie dziewczyny między piętnastką a dwudziestką są napalonymi modnisiami, histeryczkami opętanymi wyglądem swojego dezodorantu i nie posiadają się z radości, gdy dowiadują się, że produkuje się teraz kremy depilujące w sprayu, które działają w trzy minuty bez podrażnienia, to znaczy w sam raz na tyle, ile trzeba, żeby chłopak, którego przyprowadziły z jakiejś imprezki, pochłonął cytrynową Fantę i zaczął sobie stawiać laskę, podczas gdy one wydepilują sobie nogi i futerko sprayem, zamknięte w łazience, a potem wyjdą od razu gotowe do akcji, gładkie, więc do przelecenia. Zafundują sobie orgazm od kiepskiego wydymania, ale bez paskudnych chorób wenerycznych, które dziesiątkowały prostytutki w dawnych czasach, lecz was nie nie będą dziesiątkować, ciebie i tobie podobne napalone modnisie, dzięki superprezerwatywom. Superprezerwatywy: rzucaj się na wszystko, obciągaj druty, uprawiaj seks w trójkę i sodomię pod gołym niebem, na przykład na parkingach, bo tylko to cię interesuje. Superprezerwatywy: już nic nie przeszkadza ci być dziwką.`
~ Bubble gum