niedziela, 28 października 2012

13.

10:10 a ja się zabieram do pisania tutaj. Odwala mi coraz bardziej, ale dobra.
Siedzę sobie z kakao i laptopem i jest mi bardzo dobrze. Przeraża mnie tylko lista rzeczy które muszę na jutro zrobić. Masakra jakaś. Tak to jest jak się opuszcza tydzień szkoły. Głupia choroba. Do tego znowu coś mnie bierze (bez skojarzeń).
Wiele osób wypomina mi, że zachowuje się jak dziecko. I tu już nie chodzi o mój optymizm którym rzucam na wszystkie strony jak jednorożec swoim tęczowym gównem. Chodzi o moje podejście do ludzi; o to, że ufam wszystkim choć nie powinnam. Czepiają się, że jestem człowiekiem pospolitym bo lecę praktycznie do każdego z otwartymi ramionami (dobrze, że są to tylko ramiona a nie nogi). Moje zachowanie niewiele się różni od takiego dzieciaczka w pierwszej klasie podstawówki.
Jestem maniaczką kreskówek i gdy tylko rodzice zostawią piloty w spokoju ja przełączam na kanały z kreskówkami i cieszę się jak głupia bo leci odcinek którego jeszcze nie widziałam. Mam swojego pluszaka którego nie oddam za nic  bez którego nie zasnę. Nie mogę zbyt długo być sama bo po prostu zaczyna mi odwalać. Jak dziecko. Dużo dziecko. Szesnastoletnie dziecko. Podziwiam ludzi którzy ze mną wytrzymują, naprawdę.
Powinnam jeszcze dodać, że tracę przy bliższym poznaniu i to jest chyba najgorsze. Niewiele osób wytrzymuje mój sposób bycia i wiem, że przez to kiedyś pewnie zostanę sama jak.. forever alone. Nie uśmiecha mi się to. Mogę jedynie liczyć na to, że te osoby które są teraz ze mną jakoś wytrzymają.
Ostatnio się przekonałam, że ktoś kto cały czas zapewnia mnie, że dalej mnie lubi, że mam się nie martwić i tak dalej i tak dalej jest po prostu zwykłym dupkiem myślącym tylko o sobie. Nienawidzę siebie za to, że daję się tak wykorzystywać. Człowiek spowiada mi się ze swoich problemów, ja mu pomagam a ten to po prostu wykorzystuje i robi wszystko by w najgorszym momencie mi dojebać. Przyjaciele. Chyba w dupie. Wszystko w dupie. Mam pojemną dupę.
Tak z innej półki. Obejrzałam sobie wczoraj `LOL` z Cyrus. Świetny film. Zakochałam się. Polubiłam gwiazdeczkę disneya i pokochałam jej oczy. Są świetne. Na koniec piosenka.
Tylko trzy dni do szkoły. Boże, dziękuje.
Ale nie jest źle, serio.







Powinnam się leczyć, ale ciii.

No I won't let you go, now you know
I've been crazy for you all this time
I've kept it close, always hoping
With a heart on fire
A heart on fire
With a heart on fire
A heart on fire


Zakochany    Ciastek.

11 komentarzy:

  1. Nie jesteś jedyna w tym byciu dziecinną. Ja także lubię oglądać kreskówki i mam swojego pluszaka. Nie cierpię samotności i cieszę się na każdego człowieka, który mi coś miłego powie lub się uśmiechnie. I już mu ufam, wierzę i wmawiam sobie, że może się zaprzyjaźnimy. A tu przyjaciół brak...Ta piosenka jest świetna *__* Od jakiegoś czasu przymierzam się, żeby obejrzeć ten film, ale jakoś nie mogę znaleźć czasu. Może obejrzę wreszcie w długi weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow, już Cię lubię :D
    Nie tylko Ty taka jesteś. Każdy z Nas ma coś z 'małego dziecka'. Jedni więcej, drudzy mniej. Sama często zachowuje się jak przedszkolak xd Ja też za bardzo wszystkim ufam i za bardzo jestem naiwna, a fałszywi przyjaciele to wykorzystują..
    Też zakochałam się w filmie 'LOL' ! *.*
    Świetna piosenka :) (wgl ścieżka dźwiękowa z tego filmu jest genialna!)
    Obserwuje i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. czasem takie podejście "dziecięce" do zycia jest atutem. ;)

    obserwuję i zapraszam do siebie ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię cię. ledwo tu zajrzałam ,a już cię lubię- nagłówek (happysad! <3) szablon, sposób pisania: [lecę praktycznie do każdego z otwartymi ramionami (dobrze, że są to tylko ramiona a nie nogi). ]

    a jeśli chodzi o podejście do życia to jesteśmy do siebie podobne. Kiedyś sądziłam ,że ono jest najlepsze, bo przecież optymiści widzą całe piękno świata. Oni i tylko oni są w stanie cieszyć się ze wszystkiego, przeżywają szczęśliwe chwile mocniej, intensywniej niż inni... ale te gorsze też. Optymiści cierpią jak cholera, kiedy już wszystkie tęcze się rozwieją, wszystkie zamki budowane na lodzie rozbiją na kawałki.
    A nierzadko nie mają takiej siły by znów na nowo dostrzec kolory, kiedy już raz przeżarła się przez nie szarość zwykłego świata.
    (jezu, zainspirowąłas mnie, chyba napisze o tym osobną notkę...)

    zapraszam do siebie ;)
    +obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam ten film i nawet mi się spodobał :) Żeczywiście Miley ma piękne oczy ♥

    http://dusza-marzycielki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. niekoniecznie bycie realista jest lepsze... to znaczy dla mnie. Realista zna prawdziwy świat, więc nie cierpi tak bardzo ,kiedy spotka go coś złego, bo od samego początku miał świadomośc, że prędzej czy później tak będzie. Ale mając takie podejście, nigdy nie można się w pełni niczym nacieszyć. Bo realista wie, że każda porzyjemnośc kiedyś się kończy i dlatego nie czerpie z niej takiej przyjemności jak optymista.

    Jest proste życie, bez wzlotów i upadków, i życie, w którym po każdym okresie niesamowitego szcżescia, nastepuje cierpienie- bo okazuje się, że nie wsyztsko jest takie jak na początku myśleliśmy.

    I wolę przeżyć to szczęście mocniej, intensywniej, w pełni, a potem trochę pocierpieć, że świadomością, że każde cierpienie ma swój koniec, niż żyć życiem monotonnym, bez wzlotów i upadków.

    ja happysadu słucham dopiero od dwóch lat, ale to mój ulubiony zespół, są niesamowici ;D

    PS: Wiesz, że masz włączoną weryfikacje obrazkową? Bo niektóre blogerki nawet nie ogarniają, a to strasznie przeszkadza przy wpisywaniu komentarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. lol fajny film !:D
    nie warto ufać wszystkim ;./

    OdpowiedzUsuń
  8. niektóre zdjęcia są naprawdę ładne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lol<3 świetny film;)
    Twój blog wygląda świetnie!!!+ przyjemnie się go czyta;>

    OdpowiedzUsuń